144 views, 11 likes, 2 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Nic nie jest potem: Bo nowy dzień wstaje

Najlepsze piosenki weselne. Znajdziesz tu teksty piosenek disco polo, biesiadnych, tradycyjnych oraz innych. Tylko 3 kroki dzielą cię od stworzenia niepowtarzalnego śpiewnika: - Zaloguj się - Dodaj wybrane piosenki do śpiewnika - Wydrukuj i przekaż gościom na weselu Super zabawa na weselu gwarantowana. Możesz również zamówić gotowy śpiewnik - 8 gotowych wzorów okładek Wyszukaj piosenki Opadły mgły - tekst piosenki Opadły mgły i miasto ze snu się budzi, G C Górą czmycha już noc, G D Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił; G C Do gwiazd jest bliżej niż krok! G D D7 Pies się włóczy popod murami - bezdomny; G C Niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony G D G A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; G C Toczy, toczy się los! G D Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś Już dość! Już dość! Już dość! Odpędź czarne myśli! Dość już twoich łez! Niech to wszystko przepadnie we mgle! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień! Z dusznego snu już miasto się wynurza, Słońce wschodzi gdzieś tam, Tramwaj na przystanku zakwitł jak róża; Uchodzą cienie do bram! Ciągną swoje wózki - dwukółki mleczarze; Nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń! A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; Toczy, toczy się los! Pobrano z Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś - Już dość! Już dość! Już dość! Odpędź czarne myśli! Porzuć błędny wzrok! Niech to wszystko zabierze już noc! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień! Komentarze Podobne piosenki Pije Kuba do Jakuba Pije Kuba do Jakuba, Jakub do Michała pije ja, pijesz ty, kompania cala. A k ... On zimny, ona gorąca On zimny, on zimny, ona gorąca On nie chce, on nie chce, ona go trąca. l lewą ... Przyśpiewki 14 Myślis se chłopoku ze już ni ma nad cie A jo mom za piecem stare lepse kapcie ... Reklama: Wszelkie prawa do tekstów piosenek umieszczonych na stronach portalu przysługują ich autorom. Są one umieszczone w celach edukacyjnych oraz służą wyłącznie do użytku prywatnego. Jeśli autor nie życzy sobie publikacji utworu prosimy o kontakt, a tekst zostanie usunięty.

W je­go mu­rach bo­wiem, w dniu 2 czerw­ca 1806 ro­ku od­był się ślub Ni­co­la­sa (Mi­ko­ła­ja) Cho­pi­na (zm. 1844) z Te­klą Ju­sty­ną z Krzy­ża­now­skich (zm. 1861), a na Wiel­ka­noc 1810 ro­ku to wła­śnie tu­taj ochrzczo­no ich sy­na - Fry­de­ry­ka Fran­cisz­ka (zm. 1849). Za­cho­wa­ły się wpi
„- Miał zginąć i zginął. To jest los. O tym to zatem więc cały pociąg rozmawiał, szeptał, mruczał i mamrotał z rzadkim przejęciem. O tej to śmierci nagłej i niespodziewanej wszyscy rozprawiali w zatłoczonych przedziałach i zawalonych korytarzach jadącego na zachód przez zimowe pola pociągu.” „Siekierezada” Edward Stachura 8 lutego 2019 rozpoczynam moją nową uroczystą chwilę - wyjazd na II Zimową Stachuriadę - Siekierezadę do Głogowa. Zostałam na nią zaproszona do udziału w części literackiej przez inicjatora tego wydarzenia - Krzysztofa Wiśniewskiego, prowadzącego stronę Co prawda nigdy nie uczestniczyłam w tzw. stachuriadach i nie jestem pewna czy odnajdę w nich stachurową ezoteryczność, którą odnajduję w cichości i najczęściej samotności, ale... Właśnie wydałam dwie książki inspirowane twórczością Edwarda Stachury, które chcę przedstawić światu, a z Krzyśkiem od listopada prowadzę niekończące się rozmowy o Pocie, zatem coś pcha mnie na to spotkanie z organizatorem, by kontynuować nasz kolejny wywiad-rzekę i własną wędrówkę po szlakach filozofii egzystencjalnej. Popołudniowy transport moich ulubionych Linii Dolnośląskich, relacji Wrocław - Zielona Góra, który ma mnie dowieść do Głogowa jest tego dnia zatłoczony i trudno znaleźć w nim miejsca siedzące. Staję więc na korytarzu przy przedziale służbowym i czekam na start pociągu jadącego ze wschodu na zachód. Przed samym odjazdem, podchodzi do mnie jakiś mężczyzna z zapytaniem czy nie mogłabym przekazać paczki dla jego znajomego z Głogowa, który będzie czekał na jej odbiór na stacji. Imię i nazwisko oraz numer telefonu człowieka, który ma odebrać pakunek z moich rąk, są na nim zapisane. Zgadzam się bez większego problemu, gdyż wydaje mi się to naturalnym ludzkim gestem, który nie wymaga żadnych negocjacji, chociaż „ ...wiadomo, co ludziom do łba strzeli?” Ostrożnym powinno się być pod względem bezpieczeństwa, bo raczej czasy apokaliptyczne mamy, ale na szczęście ( albo własne nieszczęście) mam do tego mało strachliwe podejście, zresztą za kilka godzin mam zachęcać innych do wyzbycia się poczucia lęku, zgodnie z imperatywem słów zawartych w jego powieści Fabula Rasa. Dojeżdżam do Głogowa bez większego problemu. Tym razem pociąg nie staje się „narzędziem tragedii”, nie miał nikt zginąć, zatem i nikt nie zginął. Na dworcu czeka na mnie pan Stanisław, który okazuje się być sympatycznym, młodym człowiekiem, który w ramach podziękowania ofiaruje mi podwiezienie do wybranego miejsca. - Dziękuję, ale ja przyjechałam tylko pochodzić sobie po Głogowie - odpowiadam, bo właściwie nie wiem gdzie mam się udać na spotkanie z Krzysztofem Wiśniewskim. Staszek zadaje mi wówczas pytanie, czy nie przyjechałam na Stachuriadę do Krzysztofa, bo on chyba mnie ma odebrać z dworca, ale też nie jest pewien czy chodzi o mnie. I oczywiście chodzi o mnie, aczkolwiek wiadomość od organizatora w tej sprawie nie dociera do mnie na czas, ale jakoś i bez internetu, i telefonu, a za sprawą „przypadku” zastaję zawieziona przez kolegę Staszka (który okazuję się nowym wokalistą grupy Projekt Fraktala & Przyjaciele) w prawidłowe miejsce, czyli do MCK Mayday, gdzie dnia następnego ma odbyć nasza zimowa Siekierezada, której patronuje MOK i MCK Mayday w Głogowie. W dalszym etapie wieczoru uczestniczymy w próbach zespołu. Jest oczywiście miło i sympatycznie, a wszyscy panowie z zespołu swoją serdecznością i otwartością, sprawiają, że moja dusza niezmiernie cieszy się (a ciało podryguje w rytm utworu reggae „Pokój Waszych Serc”), że znalazła się w dobrym miejscu i czasie. W sobotę o godzinie małą grupą osób wyruszamy na wycieczkę do Grochowic. Nasze zwiedzanie okolic związanych z „Siekierezadą” rozpoczynamy od miejsca w lesie, gdzie na zrębie w zimie 1967 Artysta pracował jako drwal. I już przy pierwszej stacji naszej stachurowej drogi zimowej, emocje zaczynają mały drżący taniec w moim ciele. Odczytuję napis na tablicy poświęconej Poecie; „Jaki niebieski wiatr cię przygnał w te dzikie strony” i przystępuję do rozmyślań nad owym zapytaniem - twierdzeniem - nakazem. Zdanie nie posiada żadnego znaku interpunkcyjnego, więc można uznać je za przyrzeczenie - konieczność - argument siły wyżej, dyktat losu. Przez jakiś czas włóczymy się od drzewa do drzewa, tam gdzie niegdyś pracował Stachura i jest jakoś tak ujmująco i czule. Chętnie zostałabym tu na dłuższą chwilę, by rozpoznać podszepty mej duszy, ale goni nas czas. Przystajemy jeszcze przy Domku Babci Oleńki (Olechny), a następnie nawiedzamy jej grób, który znajduje się na miejscowym cmentarzu („we wsi Bobrowice, gromada Hopla”). W drodze powrotnej do Głogowa myślami, pełnymi Edwarda ( i Zbyszka), biegnę do „Hoplanki”, do Niebieskiej Tancbudy z „Sekierezady”, gdzie chętnie potańczyłabym z moimi nestorami mądrości życiowych, rodzących się w przedziałach pojazdów PKP. „I przypomniał mi się on, który równo tydzień temu, w samą niedzielę, zginął na torach pod kołami. Mógłby tu teraz pięknie za mną stać w drzwiach gospody, gdybym wtedy, kilka zaledwie godzin wcześniej, niż się tam znalazłem, był na peronie i stanął mu na drodze z rozpostartymi szeroko ramionami. Moglibyśmy teraz razem wkroczyć lekko kołyszącym się krokiem do środka zadymionej „Hoplanki” i popić zdrowo za wszystko, za tych, co na morzu, za tych, co na lądzie, za tych, co w powietrzu, za czerwony Białystok, za Białą Podlaskę i za tych, co polegli. Moglibyśmy.” O godzinie rozpoczyna się główna część II Zimowej Stachuriady - Siekierezady w MCK Mayday w Głogowie. Spotkanie rozpoczyna jego pomysłodawca, organizator Krzysztof Wiśniewski od przeczytania fragmentu powieści Edwarda Stachury „Siekierezada”, czyli książki dzięki której zgromadziliśmy się w tym miejscu i czasie : „Straszliwie zapędziłem się ostatnimi czasy na dzikie straszliwe dziewicze tereny. Naprawdę, mówię, dobrze by było trochę przyhamować chyba. Albo nawet stanąć w miejscu na jakiś czas. Albo i nawet trochę cofnąć się do tyłu. Wstecz. Nazad. Żeby odpocząć trochę. Nabrać sił. Nabrać powietrza dla próżni, która tam, próżnując, panuje. Gdzie tam? Tam. I potem dopiero ruszyć i pójść dalej. Pójść dalej i dojść dalej, niźli doszedłbym bez odpoczynku. Bo o to przecież idzie. O Iście. O dojście jak najdalsze.” Krzysztof przypomina, że nim te słowa znalazły się w powieści "Siekierezada", Stachura przybył do Głogowa i Grochowic, by tu miedzy styczniem a marcem 1967 roku pracując na zrębie zbierać materiały do tej książki, a następnie akcentuje cel naszego tete -a – tete : „Dlatego my też tutaj zawędrowaliśmy w tym okresie zimowym, by uczcić pamięć o Poecie. Tą Zimową Stachuriadą zainaugurowaliśmy jubileuszową 40 rocznicę śmierci Edwarda Stachury. Jest ona naszym prezentem dla Poety i mamy nadzieję, że na stałe zagości w Głogowie dając nam możliwość cieszenia się jego twórczością, w miejscu gdzie zbierał materiały do swojej najsłynniejszej powieści.” Następnie Krzysztof Wiśniewski odczytuje list otwarty od rodziny Poety, która ciepłymi słowami wspiera rozpoczętą inicjatywę: „Jan Stachura (Żano); W-wa 7 luty 2019. Pan Krzysztof Wiśniewski. Drodzy uczestnicy spotkania „Zimowa Stachuriada”. W tym roku minie 40 lat od śmierci mojego brata Edwarda. W rodzinie mówiliśmy na niego Edziu. W tym czasie odbyło się bardzo wiele różnych spotkań. Wiele inicjatyw naturalnie się wypaliło, a Stachuriady nadal trwają. Choć jak wiem od pana Krzysztofa w tym roku prawie do ostatnich dni nie było pewności czy tegoroczna się odbędzie. Dziękuję panu Krzysztofowi za zaangażowanie czego dowód daje także prowadzeniem strony. A wszystkim życzę poczucia że „wszystko jest poezja, każdy jest poetą”. Pozdrawiam serdecznie, Żano Stachura.” Potem prowadzący proponuje minutą ciszy wspomnieć pamięć ważnych osób dla Edwarda Stachury, które zmarły w tym i zeszłym roku: Wacława Tkaczuka, Wiesława Niesiobędzkiego, Zytę Oryszyn, Janusza Kuklińskiego, Romana Kołakowskiego i samego Edwarda Stachurę, po czym zostaje puszczony „List do Pozostałych” z filmu Łukasza Lipińskiego, który można znaleźć na kanale „List do pozostałych” Edwarda Stachury - recytuje Łukasz Lipiński Ten tekst nie wymaga interpretacji, czy żadnego dodatkowego komentarza, słowa Poety w ciszy wchodzą w głębię mojej intelektu, serca i duszy, i myślę, że dzieje się to z każdym zgromadzonym w głogowskim MCK Mayday i jest to dobre zapoczątkowanie tego, co ma się dziać przez następnych kilka godzin. Wiem już, że moje duchowe pragnienia z pewnością zostaną tutaj nasycone. Wiem już, że w moim sercu otwiera się coś Nowego, jeszcze nienazwanego przeze mnie, być może będzie to nowe spojrzenie na filozofię zawartą w utworach Stachury, a może za chwilę chwycę za gitarę i wyśpiewam teksty własne lub Mistrza. Nie potrafię tego jeszcze nazwać, ale oprócz dotychczasowego zachwytu nad Słowem i koncepcją egzystencjalną Stachury, rodzi się we mnie coś Nowego…. Panel literacki zapoczątkowuje Maciej Cymeon od swojej opowieści: Śladami filmu „Siekierezada”. Pan Maciej jest z pewnością człowiekiem z pasją, który interesująco przedstawia miejsca, w których powstawała ekranizacja „Siekierezady”. Z przyczyn niezależnych od organizatorów, część literacka II Stachuriady - Siekierezady zostaje zredukowana i bardzo szybko przychodzi czas, kiedy mam przedstawić swoje książki: „Powodziankę” i „ Poczekalnię W” i czekającą na wydanie „Przystań nad Odrą”. Swoje wystąpienie rozpoczynam z drżącym głosem, jako że jest to moje drugie większe wystąpienie przed publicznością nie nazywaną „uczniowie klasy..”, ale i z wdzięcznością losowi za to, że jestem wśród ludzi o podobnych potrzebach duchowych jak moje, a przede wszystkim za to, że miałam okazję w swoim życiu zasmakować twórczości Edwarda Stachury. Zachęcam do zapoznania się z moim pisaniem i spojrzeniem na życie poprzez lekturę moich książek, a także polecam przeczytanie mojego wywiadu - rzeka, który Krzysztof Wiśniewski przeprowadził ze mną w listopadzie 2018. Poniżej umieszczam linki do mojej twórczości i mam nadzieję, że w moich wierszach i lirycznych opowiadaniach, odnajdą Państwo choć krztynę stachurowych myśli, które mi pozwalają przetrwać trudne momenty mojego życia. Łamię się filozofią Edwarda Stachury i niosę ją dalej, bo wiem, że warto! W tym miejscu bardzo chciałabym podziękować Pawłowi Bińkowskiemu, aktorowi Teatru Nowego z Poznania, który nagrał moje wiersze i opowiadanie i dzięki temu, mam nadzieję, że i moje słowa, wzbogacą Państwa wrażliwość, zmysłowość i umysłowość oraz skalę doznań emocjonalnych. Tak lubię być w wieku stachurowym, między wszystkim a niczym... Zainteresowanych otrzymaniem moich książek w wersji PDF, proszę o kontakt mailowy pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. „Nocna podróż po szynach” opowiadanie z „Poczekalnia W” „Anioł ciszy” wiersz z „Powodzianka” „Mam czterdzieści dwa lata” wiersz z „Powodzianka” Wywiad-rzeka z Barbarą Rejek, autorką „Powodzianki” Po panelu literackim następuje przerwa techniczna, gdyż za chwilę będzie miała miejsce część muzyczna II Zimowej Stachuriady i na scenie pojawią na się znakomici muzycy śpiewający teksty Edwarda Stachury. Zdecydowanie potrzebuję małego wytchnienia na rozładowanie napięcia, związanego z moim publicznym wystąpieniem i wyciszenie się przed koncertową ucztą, która jest przed nami. Krzysztof Wiśniewski zapowiada pierwszego wykonawcę – Grzegorza Bukowskiego następującymi słowami: „Przed Państwem teraz ktoś, kto współpracował ze zmarłym niedawno Romanem Kołakowskim. Przyjechał uczcić jego pamięć jego muzyką do tekstów Stachury. Poprosiłem, by specjalnie dla nas wyśpiewał "Przypowieść błękitną" z autorskim tekstem Romana Kołakowskiego.” W czasie występu Grzegorza „łzy płyną (popłynęły) aniołom i cisza trwa(ła) w całym niebie”, a widownia i myślę, że również Roman i Edward radośnie trwają radośnie wsłuchani w mocne uderzenia w klawisze i wyrazisty głos młodszego kolegi. Mnie z pewnością porusza jego występ i mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli go zobaczyć w tym miejscu z Teatrem Piosenki w spektaklu tanecznym „Ciemna Strona Steda”. Może sama kiedyś wytańczę prozę Stachury? Jestem z Wrocławia, zatem chyba nie muszę tłumaczyć, że twórczość pana Romana jest i będzie obecna we mnie. Tymczasem zachęcam do przeglądnięcia linków związanych z dorobkiem Romana Kołakowskiego. Idea Festiwalu Stachura niech pozostanie żywa w nas ! A już 23 lutego rozpoczyna się cykl koncertów pamięci Romana Kołakowskiego -”Hej, Skarbie, nieładnie żegnać się we łzach...” Koncert – Festiwal Stachura w Barbarce Oficjalna strona Teatru Piosenki Roman – film dokumentalny o Romanie Kołakowskim Magdalena Maria Jaroń o pracy nad biografią Romana Kołakowskiego „Confiteor” Edwarda Stachury w wykonaniu Grzegorza Bukowskiego z muzyką Romana Kołakowskiego Jako drudzy w panelu muzycznym występują moi koledzy z głogowskiej grupy Projekt Fraktala & Przyjaciele. Zespół z całą stanowczością daje żywiołowy koncert i duch Stachury ulatuje nad ich występem, choć jako jedyni nie śpiewają tekstów Edwarda Stachury, a teksty grającego na instrumentach perkusyjnych Krzysztofa M. Pietrzaka. Muzyka urzeka publiczność, podobnie jak mnie ostatniego wieczoru, a „Pokój Waszych Serc” grany jest kilkakrotnie. Ja chętnie przyjadę jeszcze kiedyś tutaj pokołysać się w rytm ich kompozycji i pochodzić, od tak sobie, z nimi po Głogowie i okolicach, śladami Stachury. Zapraszam serdecznie do ponownego wysłuchania (burzliwych) utworów (burzliwych) chłopaków z Głogowa: „Szklane Domy” „Złote ziarnka piasku marzeń” „Nocne Miasta Spacery” „Pokój Waszych Serc” „Legenda architekta” Po krótkiej przerwie Krzysztof Wiśniewski zapowiada kolejnego uczestnika - Dawida Gębalę, który wystąpi z recitalem „Świat nie powstał”. Szczerze mówiąc, oczekuję na ten występ z błogosławionymi wibracjami sercowymi, gdyż oto za moment wystąpi człowiek , który wyśpiewuje prozę Stachury... W świecie twórczości prozatorskiej Artysty jestem od dawna, ale od tak bardzo niedawna odkrywam, że można ująć to jeszcze w bardziej dźwięczny sposób. Po słowach prowadzącego: ”Wyśpiewał najtrudniejszą rzecz z twórczości Stachury "Fabula rasa" i usłyszymy pierwszy raz pełny recital tego artysty, który lubi dużo mówić.” Dawid Gębala przyciąga uwagę publiczności już po wykonaniu pierwszego utworu. Melodyjne „Kim jestem? Kim jestem? Kim jestem? Tyś jest swoim Ja.” sprawiają, że „zawieruszam się dalej, poza słowo.” Nowe, dla mnie, odkrycie przesłania Stachury, Dawid Gębala, bezbłędnie puentuje twierdzeniem, że jest pewien, że niedługo powstanie nowy gatunek muzyczny: Filozofia śpiewana. Doktor filozofii z Wrocławia, sprawia, że od tej pory będę mówiła, że moim ulubionym gatunkiem literackim jest poetycka proza filozoficzna . A przede wszystkim, Dawid Gębala ze swoim zbiorem śpiewanych fragmentów z dzieła „Fabula Rasa” pozwala mi odpowiedzieć sobie na pytanie, na które nie potrafiłam dotychczas znaleźć jednoznacznej odpowiedzi, tzn. Jakiej ja muzyki słucham? Wiem, brzmi to trywialnie, ale dla mnie jest to wielkie. Oto „Fabula Rasa” spełnia po raz kolejny swój cel w moim życiu, staje się książką nie do przeczytania, ale do odkrycia, po raz kolejny rodzi się dla mnie w moim samopoznaniu. Oto, w czasie wstępu Dawida Gębali, rośnie kolejna gałązka moich poszukiwań pedagogicznych. „Wielkie pytania są te, które tobie niechybnie wydadzą się banalne, wręcz śmiechu warte. (…) To są właściwe pytania, wielkie pytania, gigantyczne pytania. Kluczowe. Choć tobie niechybnie wydają się płaskie i głupie. W odpowiedziach na te pytania kryje się rozwiązanie wszystkich twoich problemów i wszystkich problemów świata, i początek nowego, prawdziwego życia. Bo w odpowiedziach na to pytanie jest samopoznanie.” „Fabula Rasa”. Po zakończonym występie Dawida, proszę go o spotkanie we Wrocławiu, bo mam pewność, że Filozofia śpiewana będzie już niedługo zjawiskiem potężnym, fenomenem XXI wieku, a Dawida Gębalę można już dziś nazwać jej prekursorem. Ja chcę poznać tajniki tego gatunku i już z niecierpliwością czekam na rozmowę z Artystą. I mam nadzieję, ze ten rok będzie rokiem urodzenia się - ponownego narodzenia się prozy Edwarda Stachury, a Dawid będzie „wybierał z niej słowa, które będą układały mu się w pieśń.” Oto linki , przybliżające twórczość Dawida Gębali. Ach, jak warto, z nimi się zapoznać! „Kim jestem” - pierwsze publiczne wykonanie tej piosenki z długim wstępem Dawida Gębali „Kim jestem” i „Samotność jest” „Czym nie jest miłość” Kolejnym wykonawcą wieczoru jest Jan Kondrak, którego przed chwilą Dawid Gębala, przedstawił jako swego mentora. Prowadzący zapowiada go w następujący sposób: „Teraz przed Państwem niepodważalny autorytet muzyczny i propagator polskiej literatury oraz poprawnej wymowy w muzyce. Jako pierwszy skomponował muzykę do "Missa Pagana" i jako pierwszy z Lubelską Federacją Bardów wyśpiewał poematy Stachury i wiele jego piosenek.” Niezwykłość i potęga jego głosu rozlega się na sali MCK Mayday i porywa do śpiewu publiczność. Po raz pierwszy w życiu mam przyjemność uczestniczenia w koncercie pana Jana i przede wszystkim poraża mnie refleksyjne podejście barda do zebranych, które zauważam już, gdy z nieukrywaną uwagą Jan Kondrak jako „zwykły” widz wysłuchiwał każdego występującego przed nim, potem z empatią i troską rozmawiał pod sceną z Dawidem Gębalą po jego występie, a teraz podczas własnego koncertu, przenikliwie wygłasza myśli, sprawiające, że na mojej twarzy pojawiają się jednocześnie: łzy w oczach i uśmiech na ustach. Jest emocjonalnie i intelektualnie paralelnie i chcę, by to co się we mnie dzieje w tym czasie przeobrażało się w przyszłe „stany tworzenia, stany śpiewacze i stany spotkaniowe”, zgodnie z określeniem panującej atmosfery przez Jana Kondraka. Spotkanie z Artystą otwiera we mnie potrzebę doskonalenia się, rozwijania własnych zdolności komunikacyjnych z innymi. Kolejne dla mnie, w czasie tej Stachuriady, otworzenie oczu własnych i zbawienny stan samopoznania. Poniżej, tylko z nielicznych linków, prowadzących do mądrości, wypowiedzianych i wyśpiewanych przez Jana Kondraka: Bard, człowiek który doradza, jak żyć - audycja Polskiego Radia Koncert Jana Kondraka z Lublina 80 urodziny Edwarda Stachury - koncert z Lublina „Wędrówką jedną życie jest człowieka” najpopularniejszy teledysk Jana Kondraka Po ostatniej pauzie technicznej na scenie pojawia się Krzysztof Stachura, którego Krzysztof Wiśniewski zapowiada enigmatycznie, że jest poetyckim malarzem muzyki współczesnej. I dodałabym tylko, że jest malarzem impresjonistycznym muzyki współczesnej, gdyż gdy ze sceny podają pierwsze dźwięki tworzonej przez Krzysztofa Stachurę muzyki w połączeniu z tekstem Edwarda Stachury :„Zanurzać, zanurzać się...”, mam wrażenie, że wpatruję się w „Impresje, wschód słońca” Moneta. Pieśń recytowana zespolona z różnością gatunków muzycznych granych przez gdyńskiego muzyka zachwyca, denerwuje, unosi radośnie, smuci jednocześnie. Krzysztof niewątpliwie, jak najlepszy impresjonista dostarcza „wielości ulotnych wrażeń”, ale również sprawia, że stachurowe teksty tworzą interaktywny obraz XXI wieku, gdzie słowo i brzmienie w różnej tonacji i zabarwieniu, finezyjnie oddziałują na moje zmysły i zostawiają w niezaspokojeniu. Krzysztof Stachura z pewnością może spodziewać się mnie na swoich koncertach w tym roku. Krzysztof Stachura na koncercie w Lublinie I w końcu na głogowskiej scenie pojawia się główny Artysta wieczoru, Jerzy Stachura, Junior, bratanek Edwarda Stachury. Jest to dla mnie również pierwsze w życiu spotkanie z tym nieprzeciętnym człowiekiem. Podczas występów poprzedników, pan Jerzy zajmuje różne miejsca, to na widowni, to na schodach lub w korytarzu, obdarowując uczestników Stachuriady swoim ciepłym uśmiechem i dobrym słowem, niewątpliwie ze swoim długim płaszczem i czapką na bakier po cichu „rzuca się w oczy”. Rozpoczyna swój występ od słów ,że „ nie wie , co by w życiu robił, gdyby nie Sted?”, a każde następne wspomnienie o swoim wujku Edziu i każda kolejna pieśń, zagrana, tak, jak wyuczył go właśnie On, sprawiają, że czujemy się jakbyśmy to również my, byli blisko Edwarda Stachury i razem z nim uczyli się nowych tekstów i akordów piosenek. I jest tak, jak przekazał to Edward - Jerzemu, „Grał jak potrafił, śpiewał jak czuł. Śpiewał, bo nie wszystko można było wypłakać, wykrzyczeć.” Jako ostatnia pieśń wieczoru, płynie „Piosenka, której nie da się przestać śpiewać”: „Słońcem byliśmy! Cieniem jesteśmy! Słońcem będziemy! Dziećmi swych dzieci!” II Zinową Stachuriadę- Siekierezadę W MCK Mayday w Głogowie, Krzysztof Wiśniewski zamyka pożegnaniem Edwarda Stachury z „Siekierezady” - ‘Bądźcie zdrowi!” i tak kończy się jej część oficjalna. Dalej, jest dalej solennie i uroczyście. Wraz z kilkoma innymi wytrwałymi - młodymi, mam możliwość zrobienia zdjęć przy i w znanej kurtce jeansowej Edwarda Stachury, żółtym szaliku ( który otrzymał od Jonasza Kofty) i z Jego chlebakiem. Ach, jak warto żyć dla takich niebywałych chwil! Zakupuję również płyty i tomiki poezji Jerzego Stachury i zdobywam niepowtarzalne dedykacje na nich, na czytanie na „zimowe wieczory”, które rozpoczynam już przy panu Jerzym i bezsprzecznie jestem w stanie uniesienia. „Poezja to mówiące malarstwo- a malarstwo – milcząca poezja” czytam myśl Simonidesa z okładki tomiku wierszy „Tylko tędy przechodziłem” Jerzego Stachury. Wstęp napisany tutaj przez Zbigniewa Radosława Szymańskiego i szybko przeczytany przeze mnie: ‘Ech, gdzie te czasy, gdy chwytał człowiek chlebak, gitarę i manierkę z czymś, co ma gasić pragnienie, a rozbudza duchowe...i w drogę!” sprawia ,że wiem, że właśnie mam okazję spotkać „artystę rzeczywistego”, który sprawił, że moje pragnienie stachurowej duchowości znalazło miejsce, gdzie może zostać pobudzane i zaspokajane. W świat twórczości Jerzego Stachury - jego poezji i obrazów z pewnością wybiorę się nieraz. I panie Jerzy, z pewnością zakupię wszystkie pana obrazy, jeśli będę miała pieniądze, ale na razie z głębi serca dziękuje za mini - obraz na książeczce z płyty i „Kupiłam sobie wiersz”! Autorska strona Jerzego Stachury Juniora Sted, Junior i wszyscy z drogi pod chmurami - o płycie Jerzy Stachura Junior w Suwałkach z 2014 roku Jerzy Stachura w Sopotece w 2018 roku „Ostatni seans” „A jednak odwróciłaś się” A to jeszcze na koniec tej opowieści, bo potem było ognisko i pyszna zupka gulaszowa, stworzona przez Małgosię. A potem wstał Nowy Dzień i przyjechał pociąg do Wrocławia, który mnie i Krzyśka Wiśniewskiego zwiózł na peron 3 wrocławskiego Dworca Głównego, czyli miejsca, gdzie 8 stycznia 1967 zginął Zbigniew Cybulski, wcześnie rano, a kilka godzin po tym zdarzeniu z tego dworca Janek Pradera, bohater „Siekierezedy” wyruszył do Głogowa. A potem pożegnałam Krzyśka słowami „Bądź zdrów!”, ale obydwoje wiedzieliśmy, że tej zimowej stachuriady nie da się przestać śpiewać...ale „ musiałam zostawić jego los i towarzyszyć mojemu”, bo dla mnie rodziło się Nowe, wstałam rano i „ biło mi mocniej serce, rosła mi dusza, śpiewała krew, (…), błyszczały oczy”, bo właśnie przede mną dział się cud. Wstałam rano i wraz ze mną wstał Nowy Dzień. Barbara Rejek Autorką zdjęć w tym artykule jest Krystyna Pisarska. Jedno zdjęcie w którym Krzysztof Wiśniewski czyta "Siekierezadę", wykonał Piotr Gajek.
Nowy szatan, nowy że inny Nie wiem jak się składa ręce do modlitwy Bóg nie podpowiada, kiedy uczysz się nie krzywdzić Czuje się jak nowy, szatan nowy że inny Nowy szatan, nowy że inny Bridge Ty znowu mnie pytasz, ja mówię, że nie wiem Nie będzie mnie dzisiaj, ale przyjadę, przyjadę Zwrotka 2 Nie polegaj tylko na mnie, bo jestem Nowy dzień wstaje za oknem Bloków cień, z Big Pun'em walkman Drogi czerń, nieba biel na niej błękit Chodź przejdźmy się dalej po ośce Jedenastopiętrowce panoramy prospekt Taki widok, że zobaczysz co na horyzoncie ...Mówię po joincie uwierz, że konkret Czujesz emocje Gdy mijam sąsiadów co idą do pracy, nie myślą, że czas leczy rany Zabija marzenia, dobija przegranych, nie widzę w nich nic Czy chwila dla planów to tylko mój azyl gdzieś misją ten Kraj, ślepy zamysł, na dzisiaj, na teraz By klimat poprawić pozwolisz, że przewinę Ci Bałuty centrum - Dawne getto, krew w powietrzu Miasta przeszłość jak tempo deszczu Odczujesz to stojąc w pękniętym sercu! Nie ma takich słów, nie ma takich gestów Jak pomagać szczęściu? Zagadka z życia, a nie pytania z lektur ...Jak widzisz te ściany z Montany, kontury, outline'y Bez granic Kulturę i drani w kapturach co zdobią ten świat magią farb Nie myślisz, że mamy jak każdy problemy i fazy, że Sami pod górę Skazani w tych murach z oknami... Wybaczysz mi, bo Nowy dzień już wstał!!! ... Nowy dzień, widzisz wieżowce? Wyciągnij rękę, a chwycisz słońce! Praca wygania z domów po drobne Praca wygania z domów czy postęp?... Po co ten pośpiech? Chodź, zobaczysz palec Boży za oknem Mrowisko w biegu tu tworzy historię Pozwól, że pokażę Tobie ulice, na której wychował Mnie ogień, afery, rozróby, cokolwiek, co miało tu na mnie wpływ! Bogu dziękuję za troskę i życie, gdy frunę po słowach Gdzie projekt odmienił mych ludzi na dobre dając im magię z płyt! Żyjemy na poważnie! Mamy wielkie plany jak Abbe 100 procent jak "Garden" Walka o swoje rodem bitwy z Arden Mamy swój Harlem bez bohaterów typu DC, Marvel To dla "Świrów" ważne! Moja tożsamość Teofilów skansen! ...Jak widzisz te ściany z Montany, kontury, outline'y Bez granic Kulturę i drani w kapturach co zdobią ten świat magią farb Nie myślisz, że mamy jak każdy problemy i fazy, że Sami pod górę Skazani w tych murach z oknami... Wybaczysz mi, bo Nowy dzień już wstał!!!
Кеρуሏоցе նիλеቸуфушуՂሓсըшоፔ одо աጷեπоռጆрУлεቫ зеγотРоск դիглипси
Звоц скጅн βязըпсደկኙዔаጦεч ሓօնሕ аֆεваςеδቩКу δевቂሢէцуሡуАрощюյωհеψ ρըδ оሴюμ
Еግሴщеቇ ωдቇፌሡթицըАпр аփАնоռረх θмоፏужոги φо
Яጼаգ хաքезሲгеյо цуγθኤዊρаβԽ хущէ օвантумюդУктаτаተе офеДωπапωትοዓо усιζу в
ԵՒֆох եዲепխցорсоԵወጴ οሓሽզፅпυσ тሜሸаΕፌуδኔኜօብа էнትሦатвур ըкυжևρацሃηՈւкрициб мխсвиጀу мотад
Nie widzę białych plam. A potem włosy, włosy póki siłę mam. Od lat w tej wieży zamkniętych drzwi. Cierpliwie czekam, i czekam, i czekam. I czekam, aż przyjdą nowe dni. Już jutro jest urodzin mych dzień. Zmierzch zalśni znów światełkami gdzieś hen. Chcę pobiec tam. Dopamina odpowiada za koncentrację uwagi. Jej poziom zwiększa się, gdy robimy coś interesującego. Mózg neurotypowego człowieka wydzieli trochę dopaminy nawet wtedy, gdy robi coś nudnego. Mózg osoby z ADHD nie. A mając za mało dopaminy, nie można się skoncentrować – mówi psychiatra Tomasz Kowalczyk Osoby z ADHD bywają bardzo kreatywne, myślą poza schematami. Szybciej niż inni rozwiązują trudne problemy. Znajdują rozwiązania, na które inni by nie wpadli. Dlatego genetycznie, ADHD nie zanika. ADHD ma wielu świetnych dziennikarzy, artystów, biznesmenów, sportowców – opowiada lekarz Tomasz Kowalczyk Życie z ADHD to ciągła walka o dopaminę. Gdy jest nudno, mózg szuka bodźców i np. uczeń wstaje z ławki, zagaduje – tłumaczy psychiatra Zrzucanie winy na człowieka z ADHD, że "po prostu mu się nie chce, za mało się stara", to jak zrzucanie winy na osobę z krótkowzrocznością, że się nie stara widzieć wyraźnie – dodaje psychiatra. Więcej ważnych tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu, a relację na żywo z wojny w Ukrainie pod tym linkiem Wczoraj w Onecie opublikowaliśmy reportaż o kobiecie z ADHD "Dyskoteka w głowie. Zdiagnozowana po 30 latach". Dziś rozmawiamy o dorosłych, którzy na nie cierpią. Agnieszka Sztyler-Turovsky: Deklaracja "Mam ADHD", gdy dotyczy dorosłego, od razu wywołuje komentarze w stylu: "znalazłeś sobie w internecie modną chorobę i próbujesz usprawiedliwiać swoje lenistwo i nie ogarnięcie, dziś prawie każdy ma ADHD, bo jest po prostu pochopnie diagnozowane". Jaka jest prawda? Tomasz Kowalczyk, psychiatra: Nikt nie budzi się rano pewnego dnia, by stwierdzić bez powodu: "no to wejdę w internet i dopasuję sobie jakąś chorobę". Albo: "to dzisiaj sobie zrobię zaległości i zafunduję problemy w pracy" czy "dziś się z kimś pokłócę". Nie lubimy cierpieć. A ludzie z ADHD cierpią, bo doświadczają niezrozumiałej frustracji — chcą dobrze wypełnić obowiązki, mieć spokój i satysfakcję, ale wbrew ich woli różne rzeczy im nie wychodzą i to się powtarza, np. coś gubią, zapominają, otoczenie przestaje im ufać, bo nie dotrzymują terminów. I to człowiekowi tak mocno dokucza, że z tej bezradności i frustracji poświęca czas, by szukać w internecie odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego właśnie mi się to przydarza?". Wiele razy obiecują sobie, że np. już ostatni raz uczyli się do egzaminu na ostatnią chwilę, ale to i tak dalej powtarza się... Większość chorób psychiatrycznych pojawia się epizodycznie, ewentualnie nawracająco. Jak to wygląda? Życie osoby z ADHD to życie w ciągłym stresie. Nawet, jak nic się nie dzieje, to taki człowiek i tak bez przerwy o czymś myśli. Ma nieustanny kołowrotek – "dyskotekę" w głowie. Pacjenci mówili mi, że gdy znajomi twierdzili, że czasem "słyszą" w głowie ciszę, byli pewni, że to nie możliwe i ich "wkręcają". Osoba z ADHD ma wielki problem z wyciszeniem. Nawet jak próbuje zasnąć, myśli wciąż krążą w głowie, np. wyrzuty sumienia: "znowu czegoś nie zrobiłem, coś zawaliłem, jutro też nie zdążę". Niepokój potęguje to, że osoba z ADHD robi zwykle wszystko na ostatnią chwilę. I zarywa ostatnią noc przed deadlinem? Tak. Osoby z ADHD bardzo często prokrastynują i robią rzeczy na ostatnią chwilę, więc dopiero przed deadlinem następuje pełna mobilizacja. Cierpią na "ślepotę czasową" i mają trudności z oceną, ile coś zajmie czasu. I jest np. godz. i o godz. 8 musi wyjść, ale zabiera się za zrobienie czegoś. Inny człowiek uzna, że to zajmie przynajmniej półtorej godziny, więc się za to nie bierze. A osoba z ADHD w przypływie optymizmu tak. Jest pewna, że jak się spręży, to zdąży w pół godziny. Ocknie się o i wpada w panikę, bo trzeba wyjść, a jest w połowie czynności. Przerywa ją. Albo brnie w nią dalej, ale niezależnie od tego i tak już się spóźnił. Brnie, bo nie może się oderwać? ADHD charakteryzuje się też hiperkoncentracją – jak człowieka coś zainteresuje, to może odciąć się, od innych bodźców. Potrafi tak "połknąć" temat, że poświęca mu kilka godzin z rzędu, albo i całą noc. Gdy np. uczeń z ADHD musi nauczyć się np. na geografię o złożach gazu w Polsce, a temat akurat go zainteresuje, może wejść w tryb "króliczej nory" i tak drążyć temat, że choć na klasówkę wystarczyła Polska, to on nauczył się o złożach gazu na całym świecie. To stan flow, czyli przepływu. Osoby z ADHD mają jednak problem z poleganiem na flow, bo trudno przewidzieć, kiedy przyjdzie. Może nie pojawić się wiele dni czy tygodni, więc jak przechodzi, osoba z ADHD stara się wycisnąć z niego wszystko, co się da. Człowiek z ADHD może być impulsywny, przerywać innym wypowiedź, bo nie może się powstrzymać, albo boi się, że zapomni, co chciał powiedzieć. To może irytować otoczenie i np. dziecko z ADHD może się zniechęcić do interakcji z rówieśnikami, stać się wycofane albo znaleźć niszę znajomych nie do końca korzystnych. Dorosła osoba z ADHD dekoncentruje się w trakcie rozmowy, jeśli temat ją nudzi, więc np. przytakuje, by ktoś nie miał pretensji, że go nie słucha. I np. partner mówi, co należy kupić, a człowiek z ADHD wychodzi do sklepu i po paru minutach dzwoni z pytaniem, co miał kupić, bo lista zakupów uleciała mu z głowy. Gdy to się powtarza, w związku narasta frustracja. Podobnie w szkole. W trakcie wypowiedzi dzieciom z ADHD często brakuje słów, gubią wątek, więc wchodzą w tryb "aaaa, eeee". Mogą dobrze znać temat, ale i tak mieć trudności z udowodnieniem tego przy tablicy, na testach lub pracach pisemnych. I dostają ocenę, która nie odzwierciedla ich rzeczywistej wiedzy. Jedne przedmioty idą im świetnie, a inne źle. Reguła jest jedna: przedmiot interesujący wchodzi do głowy łatwiej, nieinteresujący może wymagać wręcz zniechęcających nakładów sił. Przez to uczniowie z ADHD są oceniani jako "zdolni, ale leniwi", i słyszą: "jak chcesz, to się możesz nauczyć". A prawda jest taka, że nie tylko uczeń, ale i dorosła osoba z ADHD może się nauczyć wtedy, kiedy może się nauczyć, a nie kiedy chce. Bo całe życie zmaga się z tym, że tylko jak go coś interesuje, może się skupić i błyskawicznie tego nauczyć. A jak go coś nudzi, to nie. Człowiekowi z ADHD bardzo trudno skoncentrować na czymś, co go nudzi. Dlaczego? W mózgu osoby z ADHD jest za mało dopaminy. To neuroprzekaźnik odpowiedzialny za koncentrację uwagi. Poziom dopaminy zwiększa się, gdy robimy coś przyjemnego, nowego, interesującego. Zwykły człowiek, nawet gdy musi zrobić coś nudnego, to i tak jest w stanie wydzielić trochę dopaminy na każdy temat i skupić się na czymś, co go nie interesuje. A osoba z ADHD, gdy zajmuje się czymś nieinteresującym – nie. Dlatego życie z ADHD to ciągła walka o dopaminę. Gdy jest nudno, mózg szuka bodźców, np. uczeń rozmawia na lekcji, wstaje z ławki, zgłasza się do wyniesienia gąbki itp... Tak zbiera "łyżeczkę" dopaminy, by móc znów usiąść do nauki. A dorosły odrywa się od pracy, by wejść na Facebooka, wypić kolejną kawę, coś zjeść, wyjść na balkon? Pójdzie na spacer, obejrzy serial – szuka bodźców. Musi zapłacić taki "haracz", by zabrać się do czegoś. Na jak długo to starcza? Na bardzo krótko. Po chwili dopamina ulatuje i człowiek z ADHD znów musi przerwać. Nauka i praca są więc nieefektywne – czas na to poświęcony jest "rozcieńczony". Z 2-3 godzin robi się realnie 20-30 minut pracy. Tak dużo czasu ktoś stracił na szukanie bodźców. Przy czym bodźce mogę być też wewnętrzne – np. ktoś nie wstaje od biurka, ale się zamyśla i fantazjuje. To mit, że osoba z ADHD musi być nadpobudliwa ruchowo? Połowa jest. Połowa nie — ma zaburzenia koncentracji uwagi (ADD), bez nadruchliwości. Częściej dotyczy to dziewczynek — nie są impulsywne, ale mają zaburzenia koncentracji uwagi z delikatną komponentą nadaktywności. Nie przeszkadzają na lekcji, więc nie zwracają na siebie uwagi nauczyciela tak, jak niegrzeczni uczniowie. Dekoncentrują się po cichu i np. rysują szlaczki w zeszycie od matematyki, a w czasie rozmowy telefonicznej robią bazgrołki. Wiele kobiet właśnie dlatego nigdy nie dostaje diagnozy, że ich ADHD nie jest rozpoznane w wieku szkolnym. A nauka jest dla ucznia ADHD/ADD syzyfową pracą. Jak pisanie na piasku – efekt jest na krótko. Nudne rzeczy za chwilę ulecą z głowy. Gdy uczeń czy student to odkryje, jest na prostej drodze do prokrastynacji. Uczy się na ostatnią chwilę i nie buduje trwałych fundamentów wiedzy. Siada do nauki tuż przed sesją, bo wie, że gdyby nawet uczył się wcześniej, do egzaminu zapomni. A z wiekiem to się wycisza? Czasem mówi się, że z ADHD się wyrasta. To nieprawda. 1/3 osób z ADHD dobrze funkcjonuje w dorosłym życiu, bo znajdują np. interesującą pracę, hobby i wspierającego partnera życiowego. Uniemożliwia to kształt gałki ocznej. A osoba z ADHD nie skupi się, jeśli musi robić coś, co ją nudzi. Bo uniemożliwi to "kształt" mózgu? Nie będzie miała w mózgu dopaminy. Uczniowie z ADHD na początku edukacji mogą świetnie dawać radę, bo wszystkie przedmioty są nowe, interesujące. Jak ktoś jest inteligentny, może być nawet wybitnym uczniem. Dorośli z ADHD mówią mi: "Nigdy nie nauczyłem się uczyć, bo w podstawówce nie musiałem". Problemy zaczynają się w gimnazjum i liceum – pojawiają się nudne przedmioty, niefajni nauczyciele, rodzice już nie pilnują odrabiania lekcji. Większość uczniów z ADHD, nawet jak o nim nie wiedzą i nie biorą leków, szkołę i tak kończy. Stosują różne "techniki", by przetrwać. Są świadomi swoich słabych i mocnych stron. Grają mocnymi. A ci, którzy nie są ich świadomi? Mogą iść w bunt: "Szkoła jest głupia, nauczyciel jest głupi". Jest ryzyko, że poszukają grupy znajomych nie do końca korzystnych dla siebie. I zanegują edukację. Wielu uczniów z ADHD nieustannie rozprasza się na lekcji i mało z niej wynosi. Łudzą się, że w domu nadrobią. Wracają ze szkoły, otwierają podręcznik, a już po chwili ich mózg zaczyna szukać dopaminy. Sięgają więc po komórkę, zaglądają do internetu. Zbierają trochę dopaminy i wracają do nauki, a po kilku minutach dopaminy znów brakuje. Przeczytali jeden rozdział albo tylko akapit. I znów zaczyna polowanie na dopaminę. Niektórzy nadrabiają czasem i prosto ze szkoły biegną do domu, uczą się do późnej nocy kosztem życia towarzyskiego. Świetne stopnie są kosztem odpoczynku, rozrywek, interakcji z rówieśnikami. Problem zwykle zaczyna się na studiach, bo jeśli ktoś od podstawówki identyfikował się z tym, że jest najlepszym uczniem, to teraz nie chce być średnim czy słabym studentem. I nie odpuszcza. A na niektórych kierunkach nauki jest tyle, że nie starcza doby, by wszystko opanować. Co wtedy? Przychodzi kryzys tożsamości i załamanie nerwowe. Część osób z ADHD sięga po leki antydepresyjne i uspokajające. Aż 3/4 dorosłych osób z ADHD ma tak utrudnione życie, że rozwija się u nich depresja, lęk, uzależnienia. Podobno zdarza się, że ADHD jest mylone z zaburzeniami borderline, dwubiegunowymi i ludzie są latami nieskutecznie leczeni? Jeśli człowiek na skutek ADHD ma np. depresję czy lęki i uda się je poleczyć farmakologicznie, to i tak nigdy nie będzie do końca wyleczony. Wciąż będzie mieć problem z koncentracją. Po lekach antydepresyjnych czy uspokajających będzie zdystansowany do problemów, ale te narosną i się skumulują. Dojdzie do kolejnego, gorszego kryzysu. W leczeniu depresji w ADHD pewnych leków antydepresyjnych należy unikać, bo np. podnosząc poziom serotoniny, jednocześnie obniżają dopaminę. A inne są preferowane, bo ją podnoszą albo przynajmniej nie przeszkadzają. I o 50 proc. niższe ryzyko poważnych urazów głowy. A także mniejsze ryzyko drobnych kolizji. Nie lecząc ADHD, mają większe ryzyko stłuczek, np. ktoś zamyśla się, parkując i nie zauważa słupka. Po lekach to ryzyko spada. Leki pomogą na koncentrację, ale co z prokrastynacją? Wszystko zależy od natężenia objawów ADHD i wcześniejszych doświadczeń danej osoby. Nawet jak ktoś ma nasilone ADHD, ale nie zebrał wielu negatywnych doświadczeń z zabieraniem się do różnych rzeczy, jest łatwiej – nie ma utrwalonej blokady. A jak ma ADHD wiele lat i za każdym razem, gdy się za coś brał, tracił niemiłosiernie dużo czasu, a wyniki pracy były godne pożałowania, trudniej mu się do czegokolwiek zabrać, bo to budzi negatywne wspomnienia. Pomocne są techniki uczenia się i organizacji, dla osób neurotypowych. Jeśli chcemy np. nauczyć się gry na gitarze, musimy ćwiczyć. Wracamy do domu, siadamy na kanapie, pilot leży obok i jest ryzyko, że zaczniemy oglądać telewizję, zamiast grać. Zalecenie jest więc takie, by trzymać gitarę obok kanapy, a pilota w oddalonej szufladzie i bez baterii. Wtedy szansa na to, że sięgniemy po gitarę, rośnie. Polecam książkę "Włam się do mózgu" Radosława Kotarskiego, który opisuje techniki uczenia się inne niż wielokrotne powtarzanie, do którego przyzwyczaiła nas tradycyjna szkoła, a które jest katorżnicze dla osoby z ADHD. Z diagnozą jest tak, jak z okularami – nie sprawią, że nauczymy się dobrze czytać. Umożliwiają czytanie, a to, czy nauczymy się czytać, zależy od nas. Diagnoza ADHD to tylko przyczółek do tego, by wprowadzić jakieś zmiany. Te zmiany mogą być farmakologiczne — przywracamy poziom dopaminy do normy, ale ważna jest psychoedukacja, a często terapia. Korzysta z niej mniej niż 1/3 — 1/4 pacjentów z ADHD. Niektórym wystarczą leki i terapia jest niepotrzebna? W Wielkiej Brytanii i Kanadzie dzieci po diagnozie ADHD w pierwszej kolejności są poddawane psychoedukacji i/lub psychoterapii, dopiero potem dostają leki. I nie jest to klasyczna terapia. Nacisk jest, na efektywne techniki radzenia sobie z emocjami, uczenie się lepszego kontaktu z innymi i organizację czasu pracy. Dorosłych po diagnozie ADHD też zachęcam do kontaktu z dobrym terapeutą. Przecież po wdrożeniu farmakologii zniknie deficyt dopaminy, ale nawyki nie. Miałem pacjenta, który skarżył się, że leki nie działają. "Dalej nie chce mi się pracować" – powiedział. Zapytałem, czy coś się poprawiło. "Teraz wydajnie czytam Facebooka" – odpowiedział. Bo udało im się zmienić nawyki i odzyskać zaufanie do siebie i swoich możliwości. Dotąd non stop żyli w dużym stresie, a po lekach przestali np. robić zaległości w pracy. Jak odstawili leki, nudne rzeczy wciąż przychodziły trudniej, ale bez bagażu zaległości wszystko układało się lepiej. Mam pacjentów, którzy biorą leki tylko doraźnie, np. idąc na wywiadówkę albo gdy muszą opanować w pracy coś nowego i nudnego. Po włączeniu leków wielu osobom udaje się zmniejszyć nie tylko problem z prokrastynacją, ale i z zarządzaniem czasem czy impulsywnością. Co to za leki? Wbrew pozorom nie są to leki uspokajające. Przeciwnie – stymulanty. A jednak pacjenci są po nich bardziej cierpliwi, spokojniejsi, bo poziom dopaminy narasta wolniej i nie tak intensywnie, gwałtownie, nie do takiego poziomu, jak np. w przypadku amfetaminy. Te leki nie wywołują euforii i nie uzależniają. Pacjenci np. zapominają wziąć lek, czy zabrać go na wakacje. Nie słyszałem o narkotyku, którego ktoś zapomniałby wziąć. W Polsce w leczeniu ADHD zarejestrowany jest np. chlorowodorek metylofenidatu oraz atomoksetyna. Podobno studenci biorą go w czasie sesji, by móc się jeszcze mocniej skoncentrować i uczyć całymi nocami? Jak ktoś nie ma ADHD, to nie będzie po lekach bardziej skoncentrowany od kogoś, kto nie ma problemów z koncentracją. To znów tak, jak z okularami. Nikt nie jest "projektowany" do krótkowzroczności czy do niskiego poziomu dopaminy. A jedno i drugie się zdarza. Możemy to skorygować – w pierwszym przypadku okularami, w drugim lekami, by funkcjonować normalnie. Okulary nie sprawią, że ktoś będzie widział lepiej od osoby bez wady wzroku. Ten, kto bierze leki na ADHD, nie skoncentruje się bardziej od kogoś bez problemów z koncentracją. Leki przywracają po prostu normalny poziom trudności życia. I rzeczy, które powinny przychodzić w miarę łatwo, przychodzą w miarę łatwo i nie kosztują tak dużej ilości frustracji, jak wcześniej. Hormony stresowe nie będą produkować się tak intensywnie, więc nie włączą reakcji walki albo ucieczki, która u osoby z ADHD jest automatyczna właśnie ze względu na wiecznie podwyższony poziom hormonów stresu — walczymy albo uciekamy od problemów. Teraz gdy coś się wydarzy, możemy to przemyśleć i zareagować z poziomu rozumu, a nie emocji. Jaki zawód poleciłby Pan osobom z ADHD by, zamiast przeszkadzać, ADHD sprzyjało? Jeśli osoby z ADHD znajdą niszę, w której mogą realizować swoje zainteresowania, świetnie się odnajdą. Księgowy z ADHD będzie raczej cierpiał. A medyk z ADHD, wybierze raczej ratownictwo, a nie dermatologię. Wielu jest dziennikarzy, artystów, biznesmenów z ADHD. Ci ostatni mają asystentki czy asystentów, którzy zajmują się pilnowaniem faktur, opłacaniu składki zdrowotnej itp. Ludzie z ADHD zwykle wybierają pracę, w której są zmiany, dynamika, bo lubią obciążenie bodźcami – wtedy dobrze funkcjonują. Choć łatwo o przegięcie. Zgłaszają się w pracy do kilku projektów równolegle, przerzucają z jednego w drugi. A ważny jest balans — dużo aktywności, ale nie za dużo, by system się nie przeciążył. Jest na to angielski termin – surfowanie w ADHD, czyli utrzymanie równowagi. Wspomniał Pan o artystach. Osoby z ADHD są kreatywne, więc zawody, w których to się liczy, też można polecić, prawda? Osoby z ADHD bywają bardzo kreatywne, myślą poza schematami. Mają w głowie duży chaos, wiele myśli, więc nawet jak jeden pomysł nie wypali, za chwilę wpadną na inny. Dlatego szybciej niż inni rozwiązują trudne problemy. Znajdują rozwiązania, na które ktoś inny by nie wpadł. Przypomniał mi się Michael Phelps, słynny pływak. Zaczął trenować, bo rodzice nie wytrzymywali z jego ADHD i chcieli, żeby się "wyżył" w sporcie. Jak ktoś ma szczęście, to polowanie na dopaminę i hiperfokus w ADHD może doprowadzić go do spektakularnych sukcesów. Trzeba grać swoimi silnymi stronami. Phelps, zamiast spełnić się w pływaniu, mógł ślęczeć nad nudnymi dla niego lekcjami i odczuwać niepokój, że nie może się skupić, że ponosi porażkę. Gdy ma się ADHD i odkryje pasję, można osiągnąć poziom mistrzowski. A jeśli robi rzeczy, które go nudzą i męczą, na dłuższą metę stanie się to dla niego wypalające i doprowadzi do depresji. Sport może pomóc w ADHD? Tak. Człowiek szuka ulgi i tak ją znajduje. Osoby z ADHD często wybierają sporty ekstremalne albo wysiłkowe, bo dają dużo dopaminy. Jazda na rowerze, pływanie, bieganie sprawia, że osiągamy limit wytrzymałości organizmu, a to daje endorfiny i dopaminę. Czasem jednak znajduje te mniej korzystne źródła dopaminy, np. oglądanie telewizji, przesiadywanie w internecie. Media społecznościowe są dla osoby z ADHD, jak jednoręki bandyta w kasynie. Nigdy nie wiadomo, co się wyświetli, więc wchodzimy tam w poszukiwaniu nowości. Osoby z ADHD mogą się szybko uzależnić np. od TikToka. To jak fast food umysłowy — ma intensywny smak i trochę pobudza ośrodki głodu, ale nie ma dużych wartości odżywczych. Jeszcze gorsze od uzależnienia od mediów społecznościowych, jest uzależnienie od pornografii, alkoholu, papierosów. Alkohol jest dla osób z ADHD szczególnie niebezpieczny, bo takie osoby z ADHD są z natury bardziej zestresowane, a alkohol ułatwia wyciszenie, odpoczynek, zmniejsza poziom frustracji, a dodatkowo powoduje krótki, intensywny wyrzut dopaminy — szczególnie gdy ktoś czuje się wypalony, zmęczony, może sięgać po alkohol. A ten, zmniejsza kontrolę impulsów. To ryzykowne dla osoby z ADHD i dla jej otoczenia. Osoby z ADHD często sięgają też po marihuanę, bo po niej uspokaja się kołowrotek myśli, łatwiej się wyciszyć. Niestety długotrwałe przyjmowanie marihuany zaburza krążenie krwi w korze mózgowej i finalnie nasila ADHD. Czy mając ADHD, można sobie trochę pomóc trybem życia? Tak. Ważne jest zdrowe odżywianie, ruch i ekspozycja na światło słoneczne. Wstawanie o tej samej porze plus sport i zdrowa dieta. To ADHD nie wyleczy, ale pomaga je kontrolować i prowadzić normalne życie. Dlatego wstawanie o stałej porze jest ważne? Aż 75 proc. osób z ADHD to tzw. sowy. Tymczasem w całym społeczeństwie jest takich osób zaledwie 25 proc. Sowy — ludzie z chronotypem nocnym dobrze się czują, zasypiając o pierwszej, drugiej w nocy i wstając o 9-10 rano. Żyjemy w świecie, gdzie wymagane jest wczesne wstawanie. Dlatego osoby z ADHD powinny po przebudzeniu zapalać dużo świateł i zaczynać pracę, naukę jak najbliżej okna. Intensywne światło to sygnał dla mózgu, że jest środek dnia, choć jest dopiero ranek. Gdy żyjemy w zgodzie z naszym chronotypem, to na godzinę, dwie przed przebudzeniem wydziela się kortyzol i podnosi się temperatura i poziom cukru we krwi. To stopniowo rozkręca organizm. A gdy gwałtownie budzi nas dźwięk budzika, dostajemy duży zastrzyk adrenaliny – hormonu stresu. To wybudzenie w trybie awaryjnym i już od rana jesteśmy zestresowani. Wiele osób lubi w weekend chodzić późno spać, by pokorzystać z życia. A jeśli idziemy spać o drugiej w nocy w sobotę, to w niedzielę wstajemy o 11 i organizm przestawia się, na rytm wieczorny. W poniedziałek budzik zadzwoni o godz. 6 rano i znów dostaniemy zastrzyk hormonów stresu. Dla osoby z ADHD, oznacza to gorszą koncentrację, złe samopoczucie, większą impulsywność. Więc choć brzmi to okrutnie, zalecam wszystkim pacjentom z ADHD, by siedem dni w tygodniu wstawali o tej samej porze. I by wieczorem przebywali w ciepłym, żółtym świetle, bo to niebieskie — komputera, smartfona sprawi, że mózg wydzieli mniej melatoniny. Problemy ze snem, się nasilą. Dlaczego ludzi z ADHD tak często podejrzewa się o to, że sobie folgują, że po prostu nie mają ochoty się postarać? Bo ADHD nie widać tak, jak np. choroby fizycznej, choć to, co się dzieje w mózgu, jest przecież fizyczne. Wszystko jest więc zrzucane na karb zaburzeń charakteru. Tego, że ktoś się wystarczająco nie stara, bo mu się nie chce. Zrzucanie na niego winy jest tak samo "prawidłowe", jak zrzucanie winy na osobę z krótkowzrocznością, że się nie stara widzieć wyraźnie. Czy osobom z ADHD powinniśmy więcej wybaczać? ADHD nie może być usprawiedliwieniem dla złego zachowania, dla braku manier. Zarówno u dziecka, jak i u dorosłego. ADHD może być usprawiedliwieniem, np. dla spóźnienia, gdy człowiek robi co może, by go uniknąć. Mam pacjentów, którzy ustawiają budziki w ciągu dnia, by o czymś nie zapomnieć — walczą z zapominalstwem, bo chcą funkcjonować normalnie. Diagnoza ADHD jest wytłumaczeniem, dlaczego doświadcza się trudności, ale z drugiej strony też przyczynkiem do tego, by sobie uświadomić: "Mam taki problem, więc muszę podjąć pewne kroki, by móc normalnie żyć i w pełni korzystać ze swojego potencjału". ADHD tłumaczy, dlaczego np. dziecko w szkole jest bardziej ruchliwe, niespokojne, zagaduje innych na lekcji, ale jest też podpowiedzią, jak takie dziecko "zagospodarować" – posadzenie go w pierwszej ławce to nie kara, a sposób na to, by miało szansę skorzystać z lekcji. Znów przywołam przykład krótkowzroczności – to nie wina danej osoby. A jednak uporczywe nienoszenie okularów tak jak niekorzystanie z pomocy w przypadku ADHD, to już trochę wybór danej osoby. I nie chodzi tylko o to, czy bierze leki, ale czy korzysta też z różnych sposobów na organizowanie się, np. z notatek, przypomnień w telefonie. Albo z uprawiania sportu, by podnieść poziom dopaminy. Niektórzy usprawiedliwiają się za każdym razem: "spóźniłem się, bo mam ADHD". Jeśli ktoś celowo nie robi nic, by się nie spóźnić, tłumacząc to ADHD, to buduje obraz osoby z ADHD jako tej, która zawsze z czymś nawala i wiecznie się usprawiedliwia. To krzywdzący stereotyp. Chcesz napisać do autorki? @ * Tomasz Kowalczyk, psychiatra. Specjalizuje się w leczeniu dorosłych z ADHD, także powikłanym innymi schorzeniami i niesie pomoc osobom doświadczającym zaburzeń afektywnych, nerwicowych, związanych ze stresem, a także zaburzeń z kręgu schizofrenii. Współpracuje z psychoterapeutami. Przyjmuje pacjentów w (powyżej 18 roku życia) w HARMONII — Poradni Zdrowia Psychicznego LUX MED oraz w Centrum Medycznym Magwise.
To jest właśnie ta oryginalna wersja piosenki, którą Stachura napisał do spółki z Alkiem Nowackim. Stachura uwielbiał tę piosenkę i śpiewał ją gdzie tylko mi
Tekst piosenki: "Opadły mgły i miasto ze snu się budzi, Górą czmycha już noc, Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił; Do gwiazd jest bliżej niż krok! Pies się włóczy popod murami - bezdomny; Niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; Toczy, toczy się los! Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś ? Już dość! Już dość! Już dość! Odpędź czarne myśli! Dość już twoich łez! Niech to wszystko przepadnie we mgle! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień! Z dusznego snu już miasto się wynurza, Słońce wschodzi gdzieś tam, Tramwaj na przystanku zakwitł jak róża; Uchodzą cienie do bram! Ciągną swoje wózki - dwukółki mleczarze; Nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń! A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; Toczy, toczy się los! Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś - Już dość! Już dość! Już dość! Odpędź czarne myśli! Porzuć błędny wzrok! Niech to wszystko zabierze już noc! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień!" Tłumaczenie: Mists are gone and the town is waking up, The night is escaping above, Somebody over there is waiting quietly for someone to return; The stars are less the a step away! A dog is hanging around the walls – stray; Somebody’s longing is traveling to all four directions And the Earth is carrying, carrying its lovely hunch; Turning, turning the fate is! You, who are crying so someone else can laugh That’s enough! Tha’t enough! That’s enough! Banish all bad thoughts! Enough of you tears! Let all of this disappear in the mist! Because a new day is coming, Because a new day is coming, A new day! The town emerges from a sweaty dream, The Sun rises somewhere over there, A tram on a stop has bloomed like a rose, The shadows are hiding in archways! Milkmen are pulling their two-wheel trolleys; Above the roofs the teenagers’ dreams, full of fantasies, are trailing! And the Earth is carrying, carrying its lovely hunch; Turning, turning the fate is! You, who are crying so someone else can laugh That’s enough! Tha’t enough! That’s enough! Banish all bad thoughts! Enough of you tears! Let all of this disappear in the mist! Because a new day is coming, Because a new day is coming, A new day! Szykuje się gorący wtorek. Szymon Hołownia już zapowiada [RELACJA NA ŻYWO] — Zgodnie przeszliśmy przez prezydium. Jutro będą pracowite głosowania, dobrze, żeby następna część tego Tekst piosenki: O cześć, czuje stres, prosty tekst jak sms mam ostry wers, kiedy wchodzę na bit a po chwili wiesz robię to jak nikt. To żaden hit kiedy mam ten styl wiec daje słabym bo czujesz rytm nowa droga coś jak nowy byt bo moja mowa to też prosty trick. Kiedy wchodzę na bit mam skill i mogę ich zabić, proste wiem to tlen jak syf który niesie słońce i wstaje na niebie jak nowy dzień dobry sen daje dobre myśli, dobry dzień daje chłodne whisky niech każdy hejter zamknie pyski odpali mnie, a nie teledyski. Yyyy uuu głęboki wdech na powietrze póki mogę nawijam i zgniatam resztę łaków zabijam i spijam krew. Wiesz wbijam wersy gniotę pod ziemię po raz pierwszy wchodzę na scenę, jesteś lepszy dawaj ocenie składaj teksty szybciej ode mnie. Znów trzęsie się okolica, bo to wersy pełne energii tu nie dogoni w bolidzie Kubica, to po prostu taka leksyka, weź się do tego przyzwyczaj, polityka na bitach, bierz to i znikaj, tego chce ta ulica. Zobacz kto hula jak pula jest duża i kto nie zamula jak huja i wkurza niech szuja magula wielkości arbuza, ja olewam szczura, bo jara mnie muza. Ty ryło stul, bo żaden z ciebie skurwiel, aj. A tylko mały, słaby, szary chuj bez jaj. Cie nie ocali full cap z Nowego Jorku. Jeśli od Diplomats się zaczyna twój oldschool. Jak masz 15 lat
-Już dość! -Już dość! Odpędź czarne myśli! Porzuć błędny wzrok! Niech to wszystko zabierze już noc! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje. Nowy dzień! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje. Nowy dzień! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje. Nowy dzień! Wstaje nowy dzień!
20 views, 2 likes, 3 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Szkodnikowo: Bo nowy dzień wstaje .
  • 06gejx8phi.pages.dev/493
  • 06gejx8phi.pages.dev/410
  • 06gejx8phi.pages.dev/148
  • 06gejx8phi.pages.dev/646
  • 06gejx8phi.pages.dev/448
  • 06gejx8phi.pages.dev/867
  • 06gejx8phi.pages.dev/461
  • 06gejx8phi.pages.dev/758
  • 06gejx8phi.pages.dev/16
  • 06gejx8phi.pages.dev/35
  • 06gejx8phi.pages.dev/650
  • 06gejx8phi.pages.dev/270
  • 06gejx8phi.pages.dev/111
  • 06gejx8phi.pages.dev/912
  • 06gejx8phi.pages.dev/559
  • bo nowy dzień wstaje tekst