pewnego rodzaju melancholię i zakończył życie samobójstwem«, »Mówił, że życie miejskie usposabia człowieka do samobójstwa«” 14. W nauce zajmującej się samobójstwem, czyli w s uicydologii, znana jest dyskusja wokół defi nicji samobójstwa. Złożoność tego zjawiska, różnica w motywacjach,
zapytał(a) o 20:12 Gdybyś popełniał samobójstwo, to zostawiłbyś list pożegnalny? Pytanie jest oczywiście czysto mnie dlaczego tak wielu ludzi popełnia samobójstwo i nie zostawia żadnego listu, ponieważ zabicie się, to jednak coś, co się w pewnym sensie planuje. Człowiek ma myśli samobójcze, układa sobie to jakiś w głowie, a nie w jednej chwili postanawia odebrać sobie życie i już. Dlaczego więc pozostawiać rodzinę i znajomych w takiej niewiedzy? Odpowiedzi hamak288 odpowiedział(a) o 20:28 Jeżeli moje samobójstwo spowodowane byłoby czyjąś krzywdą, na pewno pozostawiłbym list pożegnalny. Chociażby z tego powodu, żeby osoba, przez którą się zabiłem poniosła konsekwencje prawne swojego zachowania (jeżeli czyn stanowiłby przestępstwo) albo przynajmniej miała do śmierci wyrzuty sumienia. Natomiast w przypadku, jeżeli przyczyna samobójstwa leżała by po mojej stronie (depresja, brak pracy, ogólne spapranie sobie życia) nie zostawiałbym żadnego listu. Bo i po co? Odnosząc się do samej kwestii samobójstwa, już dawno bym siebie uśmiercił. Jednak wyznaję pogląd, że dusza samobójcy trafia do piekła bez względu, co jest motywem odebrania sobie życia. Z tego wyłącznie (tylko tego) powodu żyję, i na 100% się nie zabiję. Nie bo ja to bym kasetki nagrała B) blocked odpowiedział(a) o 20:30 Raczej nie, bo nie mam ku temu jakichś górnolotnych powodów, ot tak odechciewa mi się żyć i się zabijam, na co robić dramę? yumiczu odpowiedział(a) o 21:59 Myślę, że ludzie, którzy decydują się odebrać swoje życie nie chcą, żeby inni dowiedzieli się o ich problemach. Może to być z różnych powodów. Na przykład lęk przed opinią innych o tej osobie. Taka osoba może myśleć, że ktoś inny uzna, że zrobiła coś głupiego, lub była głupia i czegoś nie taka również może nie chcieć, żeby wyszły jakieś jej brudy na światło dzienne. Uznałem, że to miejsce jest wszystkich, którzy to czytają. Wiem, że wiele osób będzie chciało przejrzeć moje konto na ponieważ zostawiłem tu wiele spuścizny w postaci rzetelnych i szczerych odpowiedzi. Niejednokrotnie wyszukując potrzebnych informacji spędzałem godziny w internecie zaniedbując tym samym moją kochaną Rodzinę. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi w przyszłości pomogą niejednej osobie, przeszukującej odmęty sieci internetowej. List ten pragnę zarazem przekształcić w swój osobisty testament. Konto w Lolu niniejszym przekazuję Maćkowi, mojemu najbliższemu przyjacielowi, który był przy mnie w wielu trudnych chwilach, zaś konto na Steamie, razem z ekwipunkiem Marcinowi, mojemu kochanemu Bratu. Długi zaś, razem z mieszkaniem i samochodem przekazuję szanownej teściowej, która jest współwinna mojemu samobójstwu. Motocykl (Honda CBR) powinien trafić w ręce Kamila, mojego kuzyna, ponieważ zawsze o takim zakończenie chciałbym pozdrowić moich bliskich, mamę, tatę, będziecie i jesteście wielcy. Do zobaczenia, kocham was. EKSPERTTrapnest. odpowiedział(a) o 20:30 Ja tam napisałabym jakiś śmieszny żarcik, zamiast listu pożegnalnego. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, abym musiała się teraz z kimkolwiek żegnać. Na przykład coś w stylu, że jestem w drodze do Nowego Yorku, bo wymieniłam nasz dom w Polsce na karton w USA. Great deal, nie ma co. blocked odpowiedział(a) o 07:36 Nie, nie zostawiłabym listu. Umarłabym tak samo jak żyłam. Oni żyli w tej samej niewiedzy, kiedy byłam obok, dlaczego moja śmierć miałaby to zmienić? Jeśli nie dzieliłam się z nimi swoimi odczuciami za życia, planami, obawami i niepewnościami, to dlaczego mam im dawać to wszystko jak już mnie nie ma? Dlaczego oni zasługują na jakieś "rozwiązanie" a ja już nie? Decyzja o samobójstwie jest w gruncie rzeczy decyzją samodzielną i tak chciałabym już to zostawić. Jeśli miałabym jaja, żeby wszystko im wykrzyczeć w liście, to miałabym i jaja, żeby poprosić o pomoc. Co miałabym im napisać? Że przepraszam kiedy mi nie jest przykro? Miałabym wypisać im każdy żal i problem, który do nich miałam, żeby obarczali się winą całe życie? Tak to sobie człowiek wmówi pewne rzeczy, wpisze się z całego równania, lepiej będzie mu się żyło. Nie wiem, jakoś nie widzę sensu w listach pożegnalnych. Ale też nie wyobrażam, że wybieram śmierć, kiedy mam wokół siebie ludzi, dla których mogłabym taki list napisać. Gdybym chciała popełnić samobójstwo, to pewnie zostawiłabym kartkę na której napisałabym moje powody do uczynienia tego i ostatnie pragnienie (którym pewnie byłoby wyrycie na moim grobie jakiegoś cytatu). Także pewnie kazałabym pozdrowić wszystkie [CENZURA] i [CENZURA] z mojej szkoły i przeprosić wszystkich ważnych dla mnie ludzi. Ale napewno jeszcze przed tym wpłaciłabym wszystkie swoje pieniądze na jakąś akcję charytatywną... Pomagąjącą dzieciom z Afryki 😍 blocked odpowiedział(a) o 11:00 by mi było, że odbieram sobie życie i wolałbym, żeby nikt nie wiedział co się ze mną dzieje i , żeby nikt nie znalazł ciała. W samobójstwie najbardziej przeraża mnie myśl o moim przyszłym pogrzebie i o cierpieniu moim rodzicach, a tak po prostu by zniknął, a moi rodzice do końca mogliby żyć z nadzieją ,że żyję. blocked odpowiedział(a) o 20:49 nie zostawiłbym, chyba że chciałbym zrobić komuś na złość. Zazwyczaj samobójstwo popełniane jest przez poczucie samotności i nie ma się do kogo pisać listu. Jeśli samobójstwo jest popełniane aby wzbudzić współczucie i sprawić komuś przykrość to tak. Osobiście nie polecam pisania listu ponieważ gdy jesteśmy zdenerwowani napisanie listu może zużyć całą złość którą moglibyśmy wykorzystać na zabicie się. :( Einhorn odpowiedział(a) o 20:16 Shiya odpowiedział(a) o 20:17 Trudno powiedzieć, zależy. Bo gdybym miał nie żyć, to nic i tak by mnie nie interesowało co tu zostanie. Chyba że wzięłoby mnie na jakieś osobiste wylewy. Paliśku odpowiedział(a) o 20:18 na pewno :v Napisalabym co mnie dręczyło,doprowadziło do tego,że się zabiłam,co o tym wszystkim sądziłam :> kiedyś udzielałam odpowiedzi na podobne pytanie tylko tam pytanie brzmiało: ''co napisałbyś/abyś w liście pożegnalnym?'' mimo wszystko też pytanie nawiązywało do samobójstwa...gdybym popełniła samobójstwo list bym zostawiła. nie potrafiłabym tak. chciałabym napisać rodzinie dlaczego to zrobiłam, co czułam, co mną kierowało. myślę, że całej prawdy bym nie przedstawiła, być może nie napisałabym też w stu procentach dlaczego to zrobiłam, ale im w sumie mogę powiedzieć wiele. bo wszyscy przez to przechodzimy i chyba wszyscy to samo czujemy... Kerusi odpowiedział(a) o 20:19 blocked odpowiedział(a) o 22:13 Nie wiem, chyba zależy, jakbym miała to samobójstwo popełnić. Wydaje mi się, że moim bliskim byłoby łatwiej myśleć, że to po prostu nieszczęśliwy wypadek, a nie moja osobista tragedia, której nie zapobiegli. Nie pomyślałaś o tym że ludzie popełniają też samobójstwo z powodu rodziców?Czemu mieliby zostawiać komuś znienawidzonemu przez nich list pożegnalny! blocked odpowiedział(a) o 22:29 Jak się nad tym zastanowić... Zostawiłabym. Moi bliscy powinni wiedzieć, dlaczego to zrobiłam no i sama chciałabym pewnie ostatecznie wszystko wyjaśnić, spisać i sama myśl o samobójstwie mnie przeraża, nie byłabym w stanie go popełnić, brr. Matiew20 odpowiedział(a) o 22:36 nie popełniał bym samobójstawa proste xd Tak, ponieważ Chciałabym powiedzieć moim bliskim dlaczego to zrobiłam, a nie zostawiać ich na wieczną niewiedze... Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Miałam już próby samobójcze i powiem tak.. planowałam się zabić i napisać list. Było by tam napisane czemu chce to zrobić i przeprosiny. A z drugiej, jak chciałam skoczyć pod pociąg (dziś) i podciąć żyły skończyło się na kilku kreskach na nadgarstku. Tchórzem jestem i godnie przyjmę hejty. ja nie zabijał bym sie wogule Kotlette odpowiedział(a) o 23:59 Nie chcę popełnić samobójstwa, więc nie wiem. Może byłby jakiś powód dla którego chciałabym to zrobić. Ja zostawiłabym. Nie wyobrażam sobie zrobić czegoś takiego bez wyjaśnienia. Są to moi najbliżsi i należy im się. Myślę, że osoby, które chcą popełnić samobójstwo po prostu robią to impulsywnie. Mogą myśleć o tym od dłuższego czasu, ale jednak zdarzyć się musi coś co przechyli szalę. Nigdy nie spotkałam się z przypadkiem samobójstwa w moim otoczeniu, ani nie dociekałam na ten temat więc nie wiem czy ktoś zostawia list czy nie. Gdybym to ja jednak miała się do tego przymierzyć zdecydowanie bym zostawiła list. Jest to jednak tylko i wyłącznie mój punkt widzenia. ale się w odpowiedziach rozpisuję a najprościej powiedzieć że się nie znamy więc czemu mam zostawiać list Nie wiem jak bardzo musiałabym być zdesperowana i co by się musiało stać ale jeśli już to zdecydowanie zostawiłabym list pożegnalny. blocked odpowiedział(a) o 01:09 Gily odpowiedział(a) o 01:10 ja mam notatnik w którym spontaniczne przemyslenia o życiu spisuje w czasie gdy mam doła. i choć nikomu go nigdy nie pokaże, a to czy ze sobą skończe jest wielką niewiadomą to fajnie jest gdzieś wyrzucić złe myśli wiedząc że jeszcze kontroluje ciemne zakamarki swojego umysłu. Batiooo odpowiedział(a) o 01:15 Tak, bo moi najbliżsi zasługiwaliby wiedzieć dlaczego odebrałem sobie życie poza tym chciałbym aby osoby, które doprowadziły do mojej śmierci miały tego świadomość. blocked odpowiedział(a) o 01:22 blocked odpowiedział(a) o 02:11 Cóż... znając mnie, napisałabym list, ale dość śmieszkowy. Tak bym zostawił list dlaczego to zrobiłem. Nie. Chciałabym raczej, żeby się nad tym zastanawiali i zagryzali w środku ,,czy to czasem nie przeze mnie?" Skoro chce sie zabic to ma gdzies pisac jakies listy pozegnalne skoro On nawet nie bedzie wiedzial czy ktos je przeczyta Noxom odpowiedział(a) o 07:23 Zostawiłabym list pożegnalny, bo przecież ktoś chociaż trochę musiałby się dowiedzieć czemu to zrobiłam, ale mówiąc o samobójstwie raczej bym tego nie zrobiła bo życie jest ważne a zresztą po co miałabym to robić? Co niby daje samobójstwo? Rozumiem ludzi co mają jakiś problem depresja, kłopoty w pracy lub alkoholizm ale to nie znaczy aby sobie odebrać życie - nie nie!Samobójcy zazwyczaj nie zostawiają listu pożegnalnego ponieważ chcą odejść w "spokoju" - nie chcą aby ktoś wiedział o ich problemach. ♥김태형♥ odpowiedział(a) o 09:11 Narazie nie myślę o takich rzeczach, ale tak. Chcę żeby wiedzieli dlaczego to zrobiłam, i po co. Znając mnie to jeszcze z emocji bym przeprosiła. Ale list bym zostawiła głównie dlatego. żeby się pożegnać Heh, czasami też chciałam popełnić samobójstwo przez otoczenie, które wyśmiewało się ze mnie, do tej pory tak czasem się i to zdarza.. tak. Zacznijmy od tego, że na dzień dzisiejszy ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę jest odbieranie sobie czysto hipotetycznie - list do rodziców, stworzyłabym takie dramatiko, że nie pozbieraliby się do końca życia. Zdecydowanie tak. Może chociaż trochę ulżyłabym mojej rodzinie, odciągając od nich poczucie winy i niewiedzę. blocked odpowiedział(a) o 09:50 A poco miałbym się zabić? vendιe. odpowiedział(a) o 10:06 MatiMage odpowiedział(a) o 10:17 Raczej nie planuje tego, ale jeślibym miał to popełnić, to na pewno zostawiłbym kratkę. zostawilabym list pozegnalny blocked odpowiedział(a) o 10:33 nie zostawilabym...bo inaczej zapamiętali mnię jako chorą psychicznie, jak zwykle ;-; juz nawet probowalam sie zabic ale mnie wyratowali, wiec i tak wszyscy juz wiedzą ... Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Poza tym, samobójstwo jest powodowane lękiem przed konsekwencjami życia; brakiem miłośći, pieniędzy itp. a więc musi być działaniem zaplanowanym. Tymczasem wciąż nie ma dowodów, by zwierzęta potrafiły myśleć w sposób tak abstrakcyjny.

List pożegnalny dziewczyny Jima Carreya Data utworzenia: 8 października 2015, 14:22. "Kocham Cię Jim, proszę, wybacz mi". Takimi słowami pożegnała się w liście ukochana aktora tuż przed popełnieniem samobójstwa. Treść wiadomości została ujawniona przez media. Cathriona White, Jim Carrey Foto: Instagram Samobójstwo Cathriony White, byłej dziewczyny Jima Carreya, wstrząsnęło całym światem równie mocno, co samym aktorem. Jednak jak ujawnia portal "Radar Online", kobieta nie opuściła ukochanego bez pożegnania. Cathriony tuż przed popełnieniem samobójstwa napisała wzruszający list pożegnalny. Jak twierdzi informator, który przeczytał wiadomość pozostawioną przez byłą dziewczynę Jima, Cathriona napisała w liście: "„Jim, kocham Cię. Proszę, wybacz mi. Nie jestem stworzona do życia w tym świecie”". W dalszej części kobieta prosiła także aktora o to, by zajął się jej pogrzebem oraz sprawami majątkowymi. Aktor widocznie wziął sobie do serca słowa zmarłej. Szybko sprowadził do Los Angeles rodzinę Cathriony, mieszkającą na co dzień w Irlandii. Opłacił wszystkie koszty związane z ich podróżą oraz zajął się ustalaniem szczegółów pogrzebu. Zobacz także Ciało Cathriony White zostało znalezione 28 września w Los Angeles. Przypuszcza się, że kobieta popełniła samobójstwo przedawkowując lekarstwa. /3 List pożegnalny dziewczyny Jima Carreya Instagram Zmarła Cathriona White /3 List pożegnalny dziewczyny Jima Carreya Bulls Jim Carrey jest zrozpaczony /3 List pożegnalny dziewczyny Jima Carreya East News Jim Carrey i Cathriona White Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

Traductions en contexte de "pożegnalny list samobójcy" en polonais-français avec Reverso Context : To nie był pożegnalny list samobójcy.

Informację o tragicznej śmierci 12-latki policjanci ze Starogardu Gdańskiego otrzymali w poniedziałek, 21 listopada, około godz. 16:00. Ciało dziewczynki znalazł ojciec. Przed samobójstwem 12-latka napisała list pożegnalny, w którym przeprosiła rodziców za swój czyn. Co pchnęło nastolatkę do tak desperackiego kroku? Okazuje się, że kilka miesięcy wcześniej dziewczynka prawdopodobnie została zgwałcona przez mężczyznę poznanego przez internet. Doznana przez niego krzywda prawdopodobnie pchnęła ją do ostateczności. - W Prokuraturze Rejonowej w Starogardzie Gdańskim prowadzone jest postępowanie dotyczące zgwałcenia tej dziewczynki. Gwałt miał miejsce w sierpniu, a zgłoszenie zostało złożone na początku listopada. Nie wykluczamy się, że powodem samobójstwa 12-latki był gwałt - mówi w rozmowie z prokurator Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - W ramach prowadzonego śledztwa badane są wszelkie wątki i nasuwające się hipotezy. Trwają czynności mające na celu ustalenie tożsamość sprawcy. Prawdopodobnie była to osoba, którą dziewczynka znała. Po śmierci 12-latki jej koledzy z klasy zostali objęci pomocą psychologiczną. Zobacz także W marcu 2015 roku w podobnych okolicznościach zmarła 14-letnia Anaid z Gdańska. Dziewczynka rzuciła się pod pociąg po spotkaniu z 38-letnim Krystianem W., którego poznała przez internet. Dzień przed śmiercią Anaid prawdopodobnie została przez niego zgwałcona. Sprawa wyszła na jaw tylko dzięki długiej walce mamy Anaid. Dotarła ona do innych nastolatek, które Krystian W. skrzywdził w podobny sposób. Rok temu mężczyzna trafił do aresztu. Sprawę prowadzi sąd w Pucku. Rodzice nie wierzą w samobójstwo. Film: Zniszczyli grób 14-latki z Gdańska! Przed samobójstwem była zgwałcona 12-latka wpadła pod pociąg
1.1K views, 12 likes, 0 loves, 3 comments, 3 shares, Facebook Watch Videos from Bractwo Prawosławne W Hajnówce: List pożegnalny Jego Eminencji Wielce Błogosłowionego Sawy wygłoszony przez Jego
M jak miłość: Dramat Joasi trwa. W kolejnych odcinkach Chodakowska w końcu załamie się… i napisze do Agnieszki pożegnalny list przed próbą samobójczą. Przeczytaj ostatnir słowa bohaterki. M jak miłość: Joasia Chodakowska po stracie Tomka od kilku miesięcy nie potrafi odnaleźć się w otaczającej ją rzeczywitości. Po powrocie z Francji wydawać by się mogło, że bohaterka powoli godzi się ze śmiercią męża i wraca do normalnego życia. Niestety to tylko pozory! Kobieta jest w fatalnym stanie i postanawia popełnić samobójstwo. Chodakowska zostawia pożegnalny list do Agnieszki, w którym prosi ją, aby ta zaopiekowała się dziećmi. M jak miłość: nowe postacie. Zmiany w obsadzie serialu w 2018 roku M jak miłość: list pożegnalny Joasi "Obie kochałyśmy Tomka, wiem, że Ty mnie zrozumiesz… Zosia i Wojtuś… Błagam Cię, zaopiekuj się nimi. Ja nie potrafię, nie mam siły dłużej żyć, nie potrafię żyć bez Tomka… Czuję się tak, jakby ktoś odebrał mi cały tlen, powietrze… Powiedz dzieciom, że bardzo je kocham i zawsze będę przy nich… Zawsze.” - tak brzmi treść listu Chodakowskiej. Korona królów ONLINE za darmo. Gdzie oglądać serial TVP? M jak miłość: Joasia umrze? Po napisaniu pożegnalnego listu Joasia zapakuje do torby leki na sen i wynajmie pokój w jednym z hoteli… Czy Olszewska odnajdzie ją na czas – i uratuje Asię przed śmiercią? Tego dowiemy się oglądając M jak miłość w poniedziałki i wtorki w TVP 2 o godz. 20:50.
odwołania do przesądów związanych z samobójstwem będą liczniejsze, to trzeba pamiętać, że który przed zamachem na własne życie dawał zgorszenie, należy traktować jako List miał być napisany przez Sławomira Petelickiego w sobotę, czyli w dniu popełnienia samobójstwa. Generał miał w nim wskazać przyczyny desperackiego kroku. Przypomnijmy, że na miejscu samobójstwa jako pierwsza pojawiła się żona generała Agnieszka Petelicka (43 l.). To ona powiadomiła policję, która niedługo później zabezpieczała wszelkie ślady w garażu, w którym padł śmiertelny strzał. Później pojawiły się głosy, że listu nie znaleziono. Pytana przez nas o to warszawska prokuratura okręgowa ucina dyskusję. - Ani w domu, ani w garażu żadnej korespondencji nie ujawniono - mówi nam prokurator Dariusz Ślepokura. Ale śledczy pracujący nad sprawą nie wykluczają, że taki list powstał, tyle że został celowo ukryty. - Ktoś mógł celowo go schować lub nawet zniszczyć, z uwagi na jego osobistą treść - mówi nam osoba znająca sprawę. Oficjalnym ostatnim listem, który ujawniła dwa dni temu nieoficjalna strona formacji GROM, była majowa korespondencja skierowana przez generała do swoich byłych żołnierzy. Wspominał w nim 20-letnią działalność jednostki i jej zasługi dla Polski. "W październiku 1999 r. zostałem zdjęty ze stanowiska dowódcy GROM. Jednostka przeszła do Ministerstwa Obrony Narodowej. Do kwietnia 2009 r. GROM-em dowodzili oficerowie spoza Jednostki, którzy nie przeszli selekcji ani szkolenia. Aktualnie dowództwo GROM-u składa się z ludzi, którzy byli od początku w Jednostce i brali udział w jej misjach bojowych. Teraz już jestem spokojny o moje dziecko" - pisał Petelicki. Twórca GROM-u zastrzelił się w sobotnie popołudnie w garażu. Sekcja zwłok wykazała, że generał zginął od pojedynczego strzału z pistoletu w skroń. Jako przyczynę samobójstwa najczęściej wskazuje się problemy rodzinne. Mówi się również o politycznym podłożu śmierci i niejasnych, biznesowych powiązaniach. Generał Petelicki zostanie pochowany w następnym tygodniu na warszawskich Powązkach. Pogrzeb będzie miał państwowy i uroczysty charakter. Weronika zostawiła list pożegnalny. 17-letnia Weronika przed popełnieniem samobójstwa zdecydowała się na napisanie pożegnalnego listu. W nim wyznała, że nie potrafiła dłużej żyć po śmierci księdza. Ciało dziewczyny znaleziono w pobliskim lesie trzy dni po śmierci księdza. Wcześniej, w dzień po odejściu duchownego Małgorzata Moczulska Matka zabija synów, a potem siebie. Ojciec wsiada do auta z dziećmi i wjeżdża pod tira. Mąż śmiertelnie rani żonę i siebie. Lekarze mówią „to ofiary”, ale trudno pojąć samobójstwo rozszerzone. Kiedy syn państwa N. 24 czerwca wszedł do domu rodziców czuł, że coś jest nie tak. Od kilkunastu godzin próbował się do nich dodzwonić. Bezskutecznie. W końcu zaniepokojony przyjechał do Strzegomia. W łóżku zobaczył mamę. Wyglądała jakby spała. Nie reagowała na jego głos, podbiegł więc i zaczął nią potrząsać. Nie oddychała… Chwilę później w komórce przy mieszkaniu odkrył zwłoki ojca. 65-latek powiesił się. Na ławie obok łóżka rodziców leżał list pożegnalny napisany przez mężczyznę, a w nim słowa. O śmierci, która ma przynieść ulgę im i rodzinie. Kobieta była po wylewie i wymagała ciągłej opieki. Mąż nie radził sobie z tą sytuacją. Bał się przyszłości. Zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie śmierć. Najpierw udusił żonę, a potem odebrał życie sobie. - Najpewniej mamy do czynienia z samobójstwem rozszerzonym. Świadczą o tym zarówno wyniki sekcji zwłok, jak i list pożegnalny znaleziony w mieszkaniu małżeństwa oraz inne okoliczności sprawy - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. W styczniu tego roku w jednym z mieszkań w Gostyniu odkryto zwłoki 10-miesięcznego dziecka i jego rodziców. Śledczy zakładają, że 27-latek najpierw zabił 23-letnią partnerkę i synka, a potem się powiesił. Zostawił dwa listy pożegnalne, w których pada słowo „przepraszam”, ale nie ma wytłumaczenia, dlaczego zabił rodzinę i siebie. W ubiegłym roku całą Polską wstrząsnęła też śmierć mieszkanki Kłodzka i dwójki jej dzieci - siedmio- i dziewięcioletniego chłopców. Przed śmiercią dzieci były podtapiane i duszone. Miała to robić ich matka, która po tym jak dzieci zabiła, powiesiła się w pomieszczeniu gospodarczym. Ciała synów znalazł nazajutrz ojciec. Do dziś nie ustalono motywu działania 39-letniej Agnieszki R. Sąsiedzi zamieszkujący ulicę Partyzantów mieli na temat rodziny bardzo dobre zdanie: - To była normalna, porządna i bardzo religijna rodzina. Ojciec wykształcony, matka też, była tłumaczem językowym. Trudno uwierzyć w to co się stało - mówią. Tu również pada termin „samobójstwo rozszerzone”. Czym jest? Z definicji to samobójstwo po zadaniu śmierci innym, najczęściej członkom własnej rodziny. Ale wiele osób w Kłodzku na takie słowa tylko się wzdryga. - Ta kobieta zabiła własne dzieci. Co one winne? A mówi się o niej samobójczyni, jakby zapominając co zrobiła! Psychologowie takie myślenie usprawiedliwiają. - Ludziom trudno jest pojąć rozmiar tych tragedii, zrozumieć śmierć niewinnych dzieci. W dodatku w takich sytuacjach prawie nigdy nie wiemy, dlaczego ktoś zrobił coś tak strasznego, bo prawdę samobójcy zabierają ze sobą, do grobu - mówią. Trudno zrozumieć... Katarzyna Głuch i Andrzej Gawliński z Wydział Prawa i Administracji Uniwersytet Warmińsko-Mazurskiego w swojej publikacji „Kto jest ofiarą? czyli o fenomenie samobójstw rozszerzonych” podkreślają, że trzeba pamiętać, że samobójstwo jest chorobą, długotrwałym procesem, a nie jedynie jednorazowym czynem. Jest ciągiem cierpień i licznych urojeń, które z upływem czasu nabierają celowości, czyli stają się wyjściem z „jakiejś” sytuacji, a sama myśl o samobójstwie staje się czymś pożądanym. - Ludziom łatwiej zrozumieć samobójcę niż osobę, która stoi za samobójstwem rozszerzonym. Wszystkim nasuwa się bowiem pytanie, po co sprawca-samobójca mając zamiar odebrać sobie życie - odbiera je również innym osobom, w dodatku najbliższym. Trzeba zrozumieć, że swoisty fenomen samobójstw rozszerzonych polega na tym, że samobójca „rozszerzony” bliskich mu osób nie traci z oczu, przeciwnie - są dla niego wyraźnie widoczni. Myśli on bowiem w następujący sposób: Jak uciekać samemu? To niemożliwe, trzeba zabrać bliskich ze sobą. Zabić? Dla niego to nie morderstwo, krzywda wyrządzona najbliższym, ale ratunek także dla nich. Uciekając wspólnie, ochroni ich przed cierpieniem - tłumaczą Katarzyna Głuch i Andrezj Gawliński. Utopiła czwórkę dzieci, była chora O samobójstwie rozszerzonym po raz pierwszy głośno zrobiło się w naszym kraju w 1998 roku, kiedy to w w regonie nowosądeckim 34-letnia kobieta we własnym domu zabiła czwórkę swoich synów. Udusiła dzieci, a następnie wyniosła do szopy i utopiła w metalowych beczkach wypełnionych wodą: 1,5-letniego Pawełka, 6-letniego Marcina, 7-letniego Tomka i 9-letniego Piotrka. Zaraz po zabiciu chłopców, ich matka podcięła sobie żyły, próbując pozbawić się życia. Nie udało jej się to, więc próbowała się powiesić. Ze sznurka odciął ją mąż. Nie wiedział wtedy jeszcze, że jego ukochane dzieci zostały przez matkę pozbawione życia. Anna J. została zatrzymana. Mimo izolacji najpierw w areszcie, a potem w szpitalu (stwierdzono u niej psychozę) kilkakrotnie jeszcze próbowała odebrać sobie życie. Z zeznań matki J. wynikało, że jej córka jeszcze przed zdarzeniem żaliła się, że nie da sobie rady w życiu i że słyszy męski głos, namawiający ją, żeby zrobiła coś złego dzieciom. 34-latka wierzyła, że jeśli umrą wcześnie „to będą aniołkami”. Nikt jednak nie brał tego poważnie, bo kobieta troszczyła się o swoje dzieci. Była bardzo religijna. Zdaniem jej bliskich nic nie zapowiadało tragedii, która się wydarzyła. Zabili się z powodu religii? Religijne było też małżeństwo ze Świdnicy, które w 2014 roku z poderżniętymi gardłami znaleziono o świcie w parku Centralnym. Leżeli przy jednej z ławek, na ścieżce, trzymając się za ręce... Śledztwo wykazało, że zanim przed piątą rano wyszli z domu, dokładnie posprzątali mieszkanie. W kilku widocznych miejscach położyli wyrwane z Pisma Świętego kartki z zakreślonymi markerem fragmentami: „to krew dokonuje przebłagania za życie”, „bez przelania krwi nie ma przebaczenia grzechów”. Czesław zabrał ze sobą ogromny, rzeźniczy nóż. Idąc do parku zadzwonili do synów. Wyrwali ich ze snu. Krystyna mówiła niewiele, głównie, że kocha, że jest z nich dumna, żeby zrozumieli, bo konieczne jest przelanie krwi. Telefon zmroził ich i postawił na równe nogi. Od razu wsiedli do samochodów i ruszyli w drogę, by na miejscu sprawdzić, co dzieje się z rodzicami. Obaj już wiele lat temu wyprowadzili się z domu i mieszkają poza Świdnicą. Jechali bardzo szybko, po drodze próbując dziesiątki razy dodzwonić się na telefon mamy. Nie odbierała... O godzinie siódmej telefon odebrał policjant... Sekcja zwłok małżeństwa nie pozostawiła wątpliwości, że było to tzw. samobójstwo rozszerzone, że 65-latek najpierw zabił żonę, a chwilę później siebie. Mężczyzna miał jedną, długą na czternaście centymetrów ranę, kobieta cztery mniejsze, jakby Czesław się wahał, jakby zadrżała mu ręka, zanim pozbawił życia ukochaną kobietę. Prokuratura próbowała ustalić motyw. Wykluczono ciężką chorobę oraz problemy finansowe. Małżeństwo nie leczyło się też psychiatrycznie, co nie znaczy że było zdrowe. Dr Maciej Szaszkiewicz, psycholog, który przez 30 lat zajmował się tworzeniem profili psychologicznych ofiar i sprawców w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie nie miał wątpliwości, że cierpieli na rodzaj psychozy. - Po pierwsze miejsce, dlaczego publiczne? Po drugie sposób, w jaki to zrobili, teatralny wręcz. Dlatego wątek religijny wydaje się najbardziej prawdopodobny. Jeśli małżeństwo nie należało do żadnej sekty, to sami sobie mogli we własnym domu stworzyć coś na jej kształt. Tak długo wzajemnie się indoktrynowali, „prali sobie mózgi”, że w końcu doszli do wniosku, że nie mają innego wyjścia, że jedynym sposobem na rozwiązanie ich problemu, zmycie grzechu jest krew i że muszą popełnić samobójstwo - tłumaczył. Część tragedii ukryta pod hasłem „wypadek” W Polsce liczba ludzi odbierających sobie życie jest większa niż liczba ofiar wypadków drogowych. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2016 roku życie odebrało sobie blisko 5,5 tysiąca osób. Samobójstwa rozszerzone nie są wydzielone w tej statystyce. Nikt ich nie liczy. Wprawdzie nie zdarzają się tak często jak „normalne”, ale sporo takich tragedii ukrywa się w rubryce: wypadek samochodowy. Ktoś wjeżdża w ciężarówkę lub w drzewo i ginie na miejscu, a policja wydaje komunikat, że auto z nieznanych przyczyn zjechał na przeciwległy pas. Chyba, że zostawi pożegnalny list, albo inne ślady. Tak było w październiku ubiegłego roku w Zgorzelcu. Robert W. na drodze do Bogatyni wbił się prosto w nadjeżdżającą ciężarówkę. Zginął on i trójka jego dzieci. Okazało się, że nie hamował. Licznik jego auta zatrzymał się na 150 kilometrach na godzinę. Policja zaraz po wypadku pojechała do mieszkania mężczyzny, gdzie w łóżku w sypialni znalazła zwłoki jego żony. Agnieszka W. zmarła od uderzeń młotkiem. - Nigdy nie zgodzę się z tym, że Robert jest samobójcą. To brzmi jakby był ofiarą, a przecież on zabił trójkę swoich dzieci i żonę - wciąż słychać w Zgorzelcu. Ale zdaniem prawników Katarzyny Głuch i Andrzeja Gawlińskiego samobójca rozszerzony zdecydowanie jest ofiarą. - Bodźce skłaniające do popełnienia samobójstwa rozszerzonego w większości przypadków są podobne do przyczyn występujących przy zwykłych samobójstwach. Zamiar zabicia bliskich powstaje najczęściej równocześnie lub po decyzji o odebraniu sobie życia. Prawdopodobnie sprawca żyje jakiś czas z taką myślą. Często przygotowuje się. Czeka, aż nikogo nie będzie w domu, aż dzieci zasną… - prawnicy podkreślają, że warto podjąć próbę zrozumienia takich czynów, co nie znaczy że jest to tożsame z usprawiedliwieniem sprawcy. *** Podczas pierwszego przesłuchania Anny J. śledczy nie uzyskali odpowiedzi na żadne pytanie. Kobieta siedziała na krześle wpatrzona jeden punkt i szepcąc, wymieniała imiona swoich czterech synów, którym kilka dni wcześniej utopiła. - Zabiję nas, a potem razem pójdziemy do nieba... - powtarzała chwilę później jak mantrę. Samobójstwo rozszerzone, zwane również poagresyjnym, to rodzaj samobójstwa, z tym że człowiek jest tak zdesperowany, że najpierw zabija kogoś - najczęściej rodzinę, a później siebie. Kobieta najczęściej zabija dzieci, a potem siebie. Natomiast mężczyzna pozbawia życia żonę (partnerkę) i dzieci. Osoba decydująca się na samobójstwo rozszerzone najczęściej cierpi na różne zaburzenia psychiczne, emocjonalne lub ma depresję. Zobacz też Zostawiła list pożegnalny. Ciało matki i niemowlęcia znaleźli w studni. Kobieta z dzieckiem wyszła z domu przed południem. Miała udać się na szczepienie. Gdy długo nie wracała, zaniepokojona matka, mąż i brat, próbowali skontaktować się z nią telefonicznie. Niestety jej telefon milczał. Zaczęli jej szukać. Parafianie z Kunowa pochowali swojego proboszcza na cmentarzu przy kościele. - Wszyscy płaczemy po nim i modlimy się za niego, tak jak nas prosił - zapewnia Czesław Pawlak (80 l.), jeden z mieszkańców. Nie ma we wsi człowieka, który nie zastanawiałby się, dlaczego ksiądz ich opuścił. I to w taki sposób... Jeszcze dzień przed samobójstwem proboszcz wydawał się zadowolony. Spotkał się z radą parafialną, pokazywał nowe tabernakulum. A kilkanaście godzin później już nie żył. Pozostawił po sobie list. Szczere, przepełnione żalem wyznanie człowieka, który sam siebie postawił pod ścianą. "Widocznie wszystko przerosło moje siły i mój umysł, który teraz opanowało zło" - napisał ksiądz. - Co to za zło? Zdaniem wiernych ksiądz Ryszard był idealny, dbał o parafian i kościół, nie był pazerny. Jak jednak wynika z listu, proboszcz miał pretensje sam do siebie. List pożegnalny ks. Ryszarda K. Niech Bóg miłosierny przebaczy mi moje postępowanie (...) wszystko przerosło moje siły i mój umysł, który teraz opanowało zło. Przepraszam mój Kościół Święty i Księdza Arcybiskupa, któremu winienem posłuszeństwo, prawdę i cześć (...) Przepraszam w końcu wszystkich moich parafian. Dla Was miałem być pasterzem i przewodnikiem na drogach życia. Starałem się bardzo, ale jakoś mi nie wyszło... Jeśli jesteście na cmentarzu, to zmówcie za mnie modlitwę i nie przeklinajcie kapłana, który (...) dziś sam nie rozumie samego siebie. samotnosc obojetnosc milosc cpanie emocje. “Miałem ochotę przestać istnieć. Nie, nie popełnić samobójstwo, nie umrzeć, ale przestać istnieć.
Mężczyźni odbierają sobie życie aż 6 razy częściej niż kobiety. Jak potwierdzają eksperci, przed samobójstwem mogą nas chronić silne więzi rodzinne – niestety mężczyznom jest o nie trudniej zadbać niż kobietom i to właśnie oni popełniają samobójstwa aż sześciokrotnie częściej niż kobiety.
.
  • 06gejx8phi.pages.dev/234
  • 06gejx8phi.pages.dev/146
  • 06gejx8phi.pages.dev/96
  • 06gejx8phi.pages.dev/145
  • 06gejx8phi.pages.dev/324
  • 06gejx8phi.pages.dev/885
  • 06gejx8phi.pages.dev/561
  • 06gejx8phi.pages.dev/59
  • 06gejx8phi.pages.dev/236
  • 06gejx8phi.pages.dev/224
  • 06gejx8phi.pages.dev/347
  • 06gejx8phi.pages.dev/754
  • 06gejx8phi.pages.dev/843
  • 06gejx8phi.pages.dev/250
  • 06gejx8phi.pages.dev/376
  • list pożegnalny przed samobójstwem